Rząd z wielką pompą i entuzjazmem ogłaszał w 2016 r. powołanie Polskiej Fundacji Narodowej. Premier B.Szydło obwieszczając narodziny tego bytu stwierdziła, że zadaniem fundacji będzie: „pokazywać Polskę piękną, Polskę przyjazną, Polskę, do której warto przyjechać, Polskę ambitną; Polskę, w której są ogromne możliwości, wspaniali ludzie, wspaniałe pomysły”. Zdaniem ówczesnej premier PFN przyczynić się ma do tego, że o Polsce będzie mówiło się „jeszcze lepiej, jeszcze więcej i by marka Polski była rozpoznawalna wszędzie tam, gdzie rodzą się nowe wspaniałe idee i by ci, którzy chcą realizować swoje marzenia wiedzieli, że w Polsce można to zrobić najlepiej”. Fundacja miała nie tylko mówić o historii, ale także promować spółki Skarbu Państwa, co przekładałoby się na wpływy do budżetu.
Działalność fundacji zaplanowano na lat 11 i w tym okresie do jej kasy ma wpłynąć około 600 milionów polskich złotych. Skąd? Oczywiście z podręcznych skarbonek Prawa i Sprawiedliwości czyli ze spółek skarbu państwa takich jak Orlen, Lotos, PKP i 14 innych.
Wśród 16 statutowych celów fundacji zawartych w statucie z 2016 r. tylko w dwóch: dotyczących kultury i ochrony środowiska, brak jest odniesienia do gospodarki. Pozostałe przesiąknięte są wprost kwestiami ekonomicznymi, innowacji i zarządzania. Przykładowo przytoczę tu tylko dwa z nich. A więc cel 8: Promowanie nowoczesnych metod i narzędzi zarządzania w tym trendów i doświadczeń międzynarodowych, nowoczesnej organizacji pracy oraz restrukturyzacji przedsiębiorstw, lub cel 10: Wspieranie rozwoju i promocja polskiego rynku finansowego, w szczególności przez promocję inwestowania na rynku kapitałowym.
Statut powyższy utrzymał się rok tylko i już w 2017r, został gruntownie zmieniony. Wycięto z niego wszystkie szczegółowe zadania związane z gospodarką, zarządzaniem i rynkiem finansowym, pozostawiając luźne i bardzo ogólne asocjacje gospodarcze w dwóch tylko celach. Przykładowo cel 2. mówi, że celem fundacji jest „działalność w zakresie rozwoju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej i polskiej przedsiębiorczości”.
Cóż takiego się stało, że tak istotnie jakościowo zmieniono statut po niespełna roku działalności PFN? Nie mniej ważnym jest pytanie jak to się stało, że przedstawiciele fundatorów (spółek skarbu państwa) zasiadający w Radzie Fundacji przystali na taką statutową rewolucję?
Ponieważ PFN nie udzieliła w tej kwestii żadnych publicznych wyjaśnień a na dodatek, jak wynika z doniesień medialnych utrudnia dostęp niezależnym dziennikarzom do swoich umów handlowych, pozostają spekulacje.
Jedną z najbardziej prawdopodobnych opcji jest moim zdaniem więc ta, że pierwotne zapisy w statucie PFN to był pic na wodę, formalna przykrywka dla organów nadzorczych spółek skarbu państwa do podjęcia decyzji o wydawaniu grubych milionów złotych na złote dziecko pisowskiego rządu. Prawdopodobnie fundatorzy już w momencie powoływania fundacji świadomi byli tego, że tych 14 z 16 celów statutowych fundacja realizować w ogóle nie zamierza. Fundację więc powołano, odpowiednie organy spółek skarbu państwa otrzymały uzasadnienie (w formie celów statutowych) do podjęcia właściwych decyzji, po czym pospiesznie statut zmieniono rękami przedstawicieli tych spółek.
Jeżeli tak w istocie się stało, to zachodzi poważne podejrzenie działania władz spółek – fundatorów na szkodę swoich spółek, przez nieuzasadnione celami tych podmiotów gospodarczych wydatkowanie znacznych kwot pieniężnych, czyli naruszenie Art. 296 kodeksu karnego.
Czy któraś z opozycyjnych partii, na przykład Sojusz Lewicy Demokratycznej podejmie ten temat? I nie chodzi tu tylko o tą fundację, ale o sposób traktowania przez PiS spółek skarbu państwa, a w końcu o ceny jakie za bilety, prąd czy opłaty bankowe płacimy my wszyscy.
Znakomity pomysł aby nazwę Polskiej Fundacji Narodowej zastąpić lepszą nazwą: „Polska Fundacja Naciągaczy”. Przecież spółki Skarbu Państwa przelały na konto tego bytu ponad 250 mln. złotych.