Portal OKO.press przeprowadził ankietę na temat stosunku Polaków do aktu zawierzenia Polski Czarnej Madonnie przez Premiera Morawieckiego w jego wystąpieniu 8 lipca w Częstochowie na pielgrzymce Radia Maryja. OKO.press jest zaskoczone wynikami, które wskazują, że większość (53%) uznaje ten akt za właściwy, a 41 % jest przeciwnego zdania. Spodziewano się raczej odwrotnych rezultatów.
Mnie te wyniki nie zaskakują lecz oczywiście są powodem do niepokoju. Polskę zawierzano w przeszłości Matce Boskiej i Jezusowi wielokrotnie. Ten ostatni akt jest jednak niebezpieczny dlatego, że tradycyjną rolę w tej ceremonii przejął od duchownych urzędnik państwowy, w dodatku premier. To kolejny twardy dowód na to, że w Polsce symbioza tronu z ołtarzem stała się faktem. Premier Morawiecki swoim wystąpieniem publicznie, ostentacyjnie wręcz złamał Art. 25 ust. 2 Konstytucji RP, który jednoznacznie stwierdza, że: „Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym”. Premier, który Konstytucję ma za nic nie wróży nic dobrego dla kraju. Nie może ponadto oczekiwać poszanowania swojego urzędu przez tych patriotów, dla których Konstytucja jest fundamentem państwowego bytu.
Ale to nie jedyny powód do niepokoju. Zawierzenie Polski mocom niebieskim jest działaniem ewidentnie skierowanym przeciwko idei demokracji obywatelskiej, opartej o poczucie współodpowiedzialności obywateli za dzień dzisiejszy i jutro Ojczyzny. Skoro czuwa już królowa Polski – Matka Boska, jej inne wcielenie – Czarna Madonna, oraz Jezus koronowany niedawno na polskiego króla, to dlaczego zwykły obywatel ma się przejmować losem Ojczyzny? Będzie dobrze! Musi być dobrze przy takim patronacie! Morawiecki realizuje po prostu strategiczne cele PiS ukształtowania nowego modelu obywatela, z którego partia i Kościół zdejmują brzemię odpowiedzialności za swój kraj, oczekując w zamian „jedynie” posłuszeństwa. Wyniki sondażu OKO.press mogą wskazywać na to, że demokracja dla większości obywateli jest ciężarem, którego gotowi są się pozbyć. I to jest prawdziwe zagrożenie dla przyszłości Polski.
Dla lewicy płyną z tego dwa wnioski. Pierwszy jest taki, że wynik 53% wspierających zawierzenie jest w istocie realnym miernikiem poziomu katolicyzmu w Polsce, o wiele bardziej miarodajnym niż uczestnictwo w niedzielnych mszach. Żadne więc 99,99% ale tylko 53% Polaków jest rzeczywiście, z przekonania katolikami – a to jest już poważnym argumentem za laickim charakterem władzy publicznej w lewicowej wizji państwa i społeczeństwa.
Drugi wniosek dotyczy konieczności formalnego i racjonalnego rozwiązania kwestii przynależności do wspólnoty religijnej. Państwo oczywiście uszanować powinno prawo rodziców do wychowywania dzieci wedle swoich przekonań. Tak więc chrzczenie noworodków i wpisywanie ich przez rodziców do rejestru wiernych jest z tą zasadą jak najbardziej zgodne. Z tym zastrzeżeniem, że ta przynależność do wspólnoty powinna być tymczasowa – do momentu osiągnięcia przez osobę pełnej zdolności do czynności prawnych. Po osiągnięciu pełnoletności osoba taka powinna być zobowiązana do złożenia stosownej deklaracji o przystąpieniu do danej wspólnoty. Skoro przykładowo kościół katolicki wprowadził do praktyki obrzęd odnawiania ślubów kościelnych, to może – i powinien – wprowadzić obrzęd odnawiania chrztu po osiągnięciu przez człowieka pełnoletności. Podobnie inne związki wyznaniowe. Jeżeli wychowanie rodziców i wspólnoty religijnej było prawidłowe, to zapewne większość potwierdzi swój związek ze wspólnotą. Z punktu widzenia państwa pożytek będzie natomiast taki, że nie będzie można manipulować jak dotychczas procentami osób wierzących w społeczeństwie.