Republika banasiowa

W jednym dniu Marian Banaś, Prezes NIK udzielił dwóch ważnych wypowiedzi. W pierwszej ogłosił, że nie było żadnej „afery Banasia” z hotelem na godziny i współpracą ze światem przestępczym, gdyż była to „prowokacja służb specjalnych”. W drugiej wypowiedzi Prezes Najwyższej Izby Kontroli zapowiedział szereg kontroli w urzędach państwowej administracji, wskazując, że w odróżnieniu do afery Banasia „prawdziwe afery są gdzie indziej”. Prezes NIK powiedział: „– Obecnie prowadzimy już kilka, a za chwilę rozpoczniemy kolejne, bardzo wrażliwe kontrole. One odbiją się głośnym echem.”

To kolejny mega skandal. Zachowanie szefa najważniejszego organu kontrolo państwa jest jawnym, publicznym pogwałceniem międzynarodowych standardów audytu i zasad etyki audytorów. Prezes NIK nie ma prawa wypowiadać się na temat wyników bieżących, niezakończonych kontroli w inny sposób niż w przypadku ujawnionych w trakcie kontroli istotnych nieprawidłowości, niezwłocznie informując o nich przełożonych kontrolowanego lub/i właściwą prokuraturę. I w żadnej innej formie!

A już zupełnie niewyobrażalne i niedopuszczalne jest przesądzanie przez Prezesa NIK o wynikach kontroli, które jeszcze się nie zaczęły! Nie sposób nie przywołać starego, sprzed kilkudziesięciu lat żartu Szymona Kobylińskiego na pierwszej stronie  „Polityki”: Mówca z trybuny grzmi: – Oczywiście towarzysze, że kryl jest jadalny! Już dwa instytuty naukowe pracują nad tym, aby to udowodnić!

Historia więc się powtarza, tyle, że jak twierdził Karol Marks (uzupełniając Hegla), historia lubi powtarzać się dwukrotnie: po raz pierwszy jako dramat, a po raz drugi jako farsa. Wystąpienia Marcina Banasia to nie farsa, to dramat całego naszego społeczeństwa. W swoim zachowaniu Banaś prezentuje przy tym klasyczne podejście pisowskie do litery prawa: furda tam ustawy, traktaty, konstytucje, artykuły czy paragrafy! Prawo to my, a my to suweren. Prawo powinno służyć suwerenowi, a więc nam!

W ten sposób Marian Banaś niszczy Najwyższą Izbę Kontroli, a wraz z nią całe państwo. Czy należy skontrolować aferę SKOK-ów, KFN, czy idące już w setki podejrzane decyzje rządzących. Jak najbardziej tak! Ale w imię powagi niezależnego audytora, w imię ochrony autorytetu NIK, w imię wiarygodności ustaleń kontrolnych nie może jej prezes uprzedzać o wynikach kontroli, które jeszcze się nie rozpoczęły!

Nie może tym bardziej, że szokująca jest czasowa zbieżność tych dwóch wypowiedzi. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Banaś, traktuje NIK jako oręż w bijatyce ze swoimi niedawnymi kolesiami, że poprzez media na jednym wydechu stawia im ultimatum: przyjmijcie moją wersję w sprawie „afery Banasia” i odpuście bo jak nie, to uderzę was w bolące miejsca.

Najwidoczniej Banaś ma coś na swoich niedawnych kolesiów, ci mają coś na Banasia. Klasyczna sytuacja „złapał Kozak Tatarzyna…” Tylko społeczeństwo wychodzi przy tej gierce na zbiorowisko głupców.

P.S.

Właśnie w mediach ukazał się komunikat: „Śledztwo w sprawie afery Banasia przedłużone”. Przedłużanie i tak już historycznego śledztwa może świadczyć o woli jego przeciągania bez finalizacji bądź wolę jego rozwodnienia. Czyżby Tatarzyn przystał na ofertę Kozaka?

Autor: Jacek Uczkiewicz

Szczegóły na FB: https://www.facebook.com/jacek.uczkiewicz/about?section=bio&pnref=about

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *