Członkostwo na włosku

Struktury Nowej Lewicy przystąpiły do tworzenia statutowej frakcji wewnątrz tej partii – frakcji SLD. Moje ewentualne członkostwo w partii Nowa Lewica zawisło na cienkim włosku z trzech zasadniczych powodów.

Po pierwsze nie zamierzam być członkiem partii konserwatywnej, która nazywa się lewicową, a która odwracającej się od zagrożeń jakie dla ludzi pracy i człowieka niesie dzień dzisiejszy i jutrzejszy, partii stroniącej od dyskusji o swoich celach strategicznych i zadaniach lewicy w XXI wieku.

Sojusz Lewicy Demokratycznej okopał się na pozycjach konserwatywnych, zachowawczych i niezłomnie na nich trwa. Wyzbył się ambicji kreowania przyszłości, samoograniczył się do adaptowania się do rzeczywistości dnia dzisiejszego, kreowanej do niedawna przez polityków neoliberalnych a obecnie prawicowo – nacjonalistycznych. SLD chce uchodzić za lewicę, chociaż pojęcie lewicowości w XXI wieku wymaga głębokiej refleksji. SLD uznał politykę historyczną za jeden z filarów swojego programu. Ale jego podejście do historii lewicy jest bardzo płaskie i wybiórcze. Uciekła gdzieś konstatacja, że społeczna pozycja lewicy w Polsce swoje korzenie i siłę ma w organizacjach głęboko ideowych, organizacjach, które właśnie młodym ludziom w Polsce przedwojennej oraz po II wojnie światowej odważnie kreśliły alternatywy społeczne, kulturowe i gospodarcze. Tak, lewica to śmiałe idee, to utopie dnia dzisiejszego, które jutro stają się rzeczywistością, lewica to młodość. Wyzwania, przed jakimi stoją dzisiaj społeczeństwa są inne niż wyzwania wieku XIX i XX. Tymi wyzwaniami to mająca już miejsce katastrofa klimatyczna, to rewolucja w relacjach człowiek – praca spowodowana niespotykanym postępem technologicznym, a zwłaszcza triumfalnym pochodem Sztucznej Inteligencji niosącym realne zagrożenie dehumanizacji istoty ludzkiej, to niebywałe osiągnięcia genetyki, to narastająca, nie do powstrzymania presja migracyjna na linii Południe – Północ, która zmiecie dotychczasowe systemy społeczne. Na to wszystko nakłada się gwałtownie postępujące rozwarstwienie ekonomiczne ludzkości. Według Global Wealth Report 2015, połowa aktywów z całego świata była (2015) pod kontrolą najbogatszego 1% globalnej populacji, podczas gdy „niższa połowa globalnej populacji posiada łącznie mniej niż 1% globalnego bogactwa”. Postęp technologiczny jest w rękach członków około 2000 rodzin miliarderów. I oni będą największymi beneficjantami tego postępu. Jeśli nowoczesna lewica nie wkroczy do akcji większość ludzkości sprowadzona zostanie do roli pospólstwa. Te perspektywy są jak najbardziej realne. O nich, o pauperyzacji klasy średniej, o wypieraniu z przestrzeni publicznej takich wartości jak wiedza, wykształcenie, kompetencje, zasady racjonalnego rozumowania i argumentowania o niebezpieczeństwach jakie dla zwykłego człowieka niesie żywioł cyfryzacji, o niemożności kontynuowania neoliberalnej polityki stałego wzrostu gospodarczego dyskutuje cały postępowy świat..

Co wobec tych wyzwań oznacza pojęcie LEWICA? Lewica, przypomnę jako ruch społeczno-polityczny zwrócony ku przyszłości, immanentnie związany z tym, co kojarzy się nowoczesnością i postępem społecznym, ze społeczną sprawiedliwością, z zasadą równych szans z bezpieczeństwem socjalnym. Tymczasem SLD dał sobie narzucić lewicowość zawężoną do obrony praw LGBT uciekając przed odpowiedzią na nowe wyzwania cywilizacyjne i zastąpił lewicową ideowość doraźnym pragmatyzmem. Pragmatyzm przyniósł SLD dwa połowiczne sukcesy: 5 eurodeputowanych w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego i 49 posłów oraz 3 senatorów w minionych wyborach parlamentarnych. Ale trzech byłych premierów nie „pociągnie” już SLD w kolejnych wyborach do PE, a tercet Biedroń, Czarzasty, Zandberg, jeżeli w ogóle stanie na scenie za cztery lata, to pozbawiony będzie nimbu nowości, nadziei. Poparcie społeczne, jakie lewica zdibyła w wyborach do parlamentu był niewątpliwym sukcesem – niestety roztrwonionym w zastraszającym tempie w ciągu niespełna dwóch lat. Nic dziwnego. Jednego dnia w trakcie kampanii wyborczej Włodzimierz Czarzasty grzmi: „Lewica to socjal i demokracja! Socjal i demokracja, czyli socjaldemokracja!” a następnego dnia, na innym spotkaniu odpowiada mu Adrian Zandberg: „Socjal i demokracja to za mało!” Włodzimierz Czarzasty konsekwentnie trzyma się XX-wiecznych kanonów socjaldemokracji, która w Europie przeżywa obecnie głęboki kryzys wespół z neoliberalną doktryna społeczno – gospodarczą, której wiernie służyła. SLD w swoim konserwatyzmie wspiera bankrutujący na oczach wszystkich neoliberalizm, pomimo tego, że okazał się on absolutnie niezdolny do rozwiązywania globalnych problemów gospodarczych i społecznych jakie sam generuje.

Po drugie nie mogę być członkiem partii, z której formułą działania i statutem się nie zgadzam.

Poprzedniczki Nowej Lewicy: SdRP i SLD reprezentowały klasyczny, europejski model partii socjalistycznych lub socjaldemokratycznych, to jest partii, której podstawową komórką organizacyjną było koło terenowe. Idea tego rozwiązania jest prosta: partia żyje codziennym życiem obywateli na wszystkich szczeblach, w tym na tym dla nich najważniejszym – najniższym. Wprawdzie Konwencja SLD z grudnia 2019 r. złagodziła nieco propozycje kierownictwa krajowego w kwestiach struktury i kompetencji poszczególnych szczebli, ale istotne są intencje kierownictwa – główny kierunek został utrzymany. Choć udało się uchronić koła terenowe przed proponowaną ich kasacją, to jednak ich kompetencje ograniczone zostały do zajmowania stanowisk w sprawach partyjnych. Organy przedstawicielskie partii (rady) ograniczono do szczebla krajowego i wojewódzkiego. W powiatach rady mogą być – ale nie muszą.

Co bardzo ważne organy przedstawicielskie oderwane zostały od bieżących, istotnych problemów swoich środowisk. Nie uzyskały one prawa do podejmowania decyzji o zachowaniu się radnych – członków partii podczas głosowania w przedstawicielskich gremiach samorządowych aktualnych problemów o istotnym lokalnie znaczeniu. Rady pozbawione więc zostały wpływu na te rozwiązania, pozbawione zostały możliwości realizowania polityki na swoim terenie.  Statut Nowej Lewicy wyraźnie sytuuje tą partię jako organizację, gdzie mądrość spływa z góry w doły. Statut – w dobie wszechobecnego Internetu – nie przewiduje nawet możliwości (nie mówiąc o obowiązku) przeprowadzania wewnątrzpartyjnych konsultacji w sprawach doniosłych dla partii, kraju czy regionu.

Za kuriozalne rozwiązanie uznaję oparcie struktury Nowej Lewicy na frakcjach. Wprawdzie Statut nie określa limitu frakcji wewnątrz partii, ale jego szczegółowe zapisy nie pozostawiają złudzeń: mogą być tylko dwie. Dla innych nie ma po prostu miejsca. Tak więc przyjęte rozwiązanie nie jest żadnym statutowym rozwiązaniem systemowym, nie stanowi systemowej możliwości na ujawnianie się i działanie wewnątrz partii różnych ruchów programowych i ideowych, ale (pragmatycznym?) wykorzystaniem instytucji frakcji do rozwiązania bardzo doraźnego problemu: połączenia dwóch (i tylko dwóch) podmiotów politycznych. Jest to też rozwiązanie dalekie od elementarnych zasad sprawiedliwości, co najlepiej obrazuje Art. 5. Statutu.

Rozwiązania statutowe kształtują Nową Lewicę jako partię typu komitetowego, nakierowaną, na wzór amerykański, przede wszystkim na przygotowywanie i przeprowadzanie kolejnych kampanii wyborczych. Głównymi ciałami politycznymi tych partii stają się nie gremia przedstawicielskie – rady, ale wykonawcze, czyli zarządy, tworzone głównie przez osoby już piastujące mandaty radnych lub parlamentarzystów, oraz osoby prezydenci miast (o starostach zapewne zapomniano). Można się spodziewać, że podobnie jak w USA główną troską tych gremiów będą nie tyle wybory co reelekcje. Wypada tylko żałować, że na czele amerykanizacji polskiej sceny politycznej stanęła partia deklarująca się jako lewicowa.

Po trzecie wreszcie nie mogę być członkiem partii kierowanej przez osoby które szeregowych jej członków traktują przedmiotowo, które cechuje arogancja wespół z autorytaryzmem.

Będąc przekonanym o ideowych niedostatkach SLD, o praktycznym zaniku wewnątrzpartyjnych dyskusji ideowych i programowych ogłosiliśmy otóż wiosną 2019 r. ideę powołania w strukturach partii i zgodnie z jej statutem Socjalistycznej Platformy Programowej. Idea szybko zyskała poparcie części członków SLD i osób spoza partii. Naszym zamiarem było stworzenie forum dla dyskusji o przyszłości, o strategicznych celach i zadaniach lewicy wobec zachodzących przemian i wobec cywilizacyjnych wyzwań XXI wieku. Wraz z grupą podobnie myślących członków i sympatyków SLD utworzyliśmy Komitet Założycielski i wdrożyliśmy stosowne statutowe procedury w celu zarejestrowania SPP przez Zarząd Krajowy SLD. Jednocześnie w Internecie utworzyliśmy specjalną, zamkniętą Grupę SPP SLD ludzi lewicy z całej Polski, wspierających ten nurt, widzących sens w takim działaniu. Na dzisiaj Grupa liczy blisko 500 członków, w znacznej mierze ludzi młodych i nie będących członkami SLD. Grupa internetowa stała się bardzo ciekawym forum wymiany myśli, prezentowania programowych propozycji. Niemal codziennie napływają wnioski od nowych kandydatów o przyjęcie. W naszej Deklaracji Programowej, odnosząc się do zagrożeń XXI wieku napisaliśmy między innymi:

W tych okolicznościach wyrównywanie nierówności ekonomicznych i zapewnienie warunków do harmonijnego, wszechstronnego rozwoju jednostki ludzkiej  jest zadaniem, któremu sprostać może tylko nowoczesna lewica. Również Sojusz Lewicy Demokratycznej – największa partia lewicowa w Polsce zmierzyć się musi z tymi wyzwaniami, dowodząc, że potrafi rozeznać niebezpieczeństwa, jakie dla ludzi utrzymujących się z własnej pracy niesie przyszłość i że potrafi im przeciwdziałać.

Zdaniem członków – założycieli Socjalistycznej Platformy Programowej SLD inspiracji do rozwiązań powyższych problemów w skali kraju i w skali międzynarodowej szukać należy w dorobku teoretycznym i w doświadczeniach polskiej i światowej myśli socjalistycznej a także w dorobku współczesnej myśli neosocjalisycznej.”

Inicjując powołanie statutowej platformy programowej byliśmy głęboko przekonani, że tą drogą wzbogacimy SLD, że dzięki SPP SLD będzie mógł pokazać, że jest formacją lewicową zdolną i gotową myśleć nie tylko „dojutrkowo” ale i strategicznie, że jest w niej miejsce dla odważnych, śmiałych poszukiwań ideowych i programowych. Prezentowanie SLD jako organizmu żywego intelektualnie w kwestiach ideowych mogło działać tylko na korzyść Sojuszu. Niestety, inicjatywa nasza została brutalnie i ostentacyjnie storpedowana przez krajowe kierownictwo SLD

W porozumieniu z prawnikami Zarządu Krajowego dopełniliśmy wymogów formalnych i wszystko wskazywało na to, że rejestracja Platformy przez ZK SLD będzie bezproblemowa. Stało się jednak inaczej. Od lipca 2019 r. Zarząd Krajowy „nie znalazł” czasu, aby nad tym wnioskiem się pochylić. Nie tylko formalne wystąpienie Komitetu Założycielskiego do Zarządu Krajowego SLD pozostało beż żadnej odpowiedzi. Również dwa kolejne monity do Przewodniczącego SLD i do Sekretarza Generalnego spotkał ten sam los: ZERO reakcji, ZERO odpowiedzi. Chyba, że za odpowiedź należy uznać wykreślenie w projekcie statutu nowej partii instytucji platform programowych w ogóle. Nastąpiło to w czasie, gdy wniosek SPP i monity w tej sprawie od pół roku leżały na biurkach Przewodniczącego i Sekretarza Generalnego. Oczekując na decyzję ZK podjęliśmy prace organizacyjne, zarysowaliśmy plan przyszłych działań Platformy, sformułowaliśmy w stosownym czasie nasze programowe postulaty do Programu Wyborczego LEWICY, a ostatnio ogłosiliśmy nasz najważniejszy dokument: „Manifest Programowy. Nasza wizja społeczeństwa i państwa przyszłości”. Również te propozycje nie spotkały się z żadną reakcją ze strony adresatów. Jeszcze do niedawna Zarząd Krajowy mógł podjąć decyzję o rejestracji SPP SLD. Wówczas, zgodnie ze statutem nowej partii, SPP mogłaby dalej działać. Tak się nie stało. A więc z chwilą rejestracji przez sąd statutu nowej partii SPP SLD utraciła formalne podstawy prawne do działania. Idea utworzenia platformy programowej SLD została z zimną krwią zamordowana przez kierownictwo partii.

Wyrażam zawód i głębokie rozczarowanie z powodu sposobu, w jaki potraktowana została nasza inicjatywa przez władze krajowe SLD. To prawda – nie kierowaliśmy się obowiązującym dzisiaj w SLD wyrachowanym pragmatyzmem. Naszym celem nie były mandaty radnych czy posłów ani fotele ministerialne. Kierowała nami czysta idea lewicowa. Kierownictwo partii nie miało cywilnej odwagi odmówić rejestracji SPP, powiedzieć wprost, że idei i celów SPP nie podziela i uważa za szkodliwe dla partii. Zachowanie kierownictwa SLD nie można nazwać inaczej jak wyraz jego buty i arogancji wobec postaw ideowych, wobec inicjatyw „terenu”. To było gorszące lekceważenie nie tylko dwudziestu zaangażowanych ideowo członków SLD, ale również prawie pół tysiąca ludzi lewicy z całej Polski. Było ono jaskrawym zaprzeczeniem demokracji, którą ta partia miała w nazwie. W moich oczach swoim stosunkiem do wrocławskiej inicjatywy powołania statutowej platformy programowej staro-nowe kierownictwo partii zdyskredytowało się całkowicie obnażając brak kompetencji moralnych i merytorycznych do kierowania demokratyczną partią polityczną. Dlatego nie mogę mieć zaufania do formuły nowej partii lewicowej forsowanej przez to gremium.

.

Z wyżej wymienionych powodów nie mogę podpisać deklaracji o przystąpieniu do frakcji SLD partii Nowa Lewica. Swój status – wobec rozbieżnych interpretacji konsekwencji niepodpisania deklaracji „frakcyjnej” przez członków SLD – określam jako stan zawieszenia członkostwa. Mam nadzieję, że przed zaplanowanym na październik Kongresem dojdzie do konwencji partyjnej, która naprawi kardynalne błędy aktualnego statutu i która zmieni kierownictwo partii. Ale nadzieja ta zawisła na cienkim bardzo włosku.

Oczywiście, nawet gdy własną decyzją lub decyzją władz nowej partii pozostanę poza nią zawsze będę członkiem lewicowej społeczności i zawsze wspierać będę wszystkie działania na rzecz tworzenia nowoczesnej, skutecznej lewicy XXI wieku.

Autor: Jacek Uczkiewicz

Szczegóły na FB: https://www.facebook.com/jacek.uczkiewicz/about?section=bio&pnref=about

2 myśli w temacie “Członkostwo na włosku”

  1. Witam serdecznie!
    Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam ten artykuł. Jest wspaniały i w końcu zrozumiałam o co w tym wszystkim chodzi. Popieram stanowisko Pana Jacka Uczkiewicza i „stoję murem” za nim. O to właśnie chodzi, SPP także jawi mi się na miarę XXI w. Trzeba iść z duchem czasu.
    Serdecznie pozdrawiam i czekam na nowe ciekawe informacje. Irena Dymarczyk

  2. Cóż tu dodać ? Jako jeden z założycieli SPP SLD – choć nie będący członkiem jak Jacek, Partii Czarzastego i Kulaska – mam analogiczne spojrzenie i refleksje po ponad dwuletnim bycie SPP. Do świetnego tekstu Jacka pragnę tylko dodać, że pragmatyzm może jest i dobry lecz w polityce bieżącej, tej codziennej (zwłaszcza w wymiarze międzynarodowym). Jednak jest jeszcze coś co nazywa się ideą, myśleniem przyszłościowym, co od zawsze charakteryzowało ludzi lewicy. I co mnie ku niej skłoniło przed laty. Zbyt kierownictwo SLD mentalnie ugrzęzło w ramach „lewicowosci” skrojonej na wzór propozycji made in trzecia droga A.Giddensa, a która reprezentowały osoby T.Blaira i G.Schroedera. Ta droga okazała się dla lewicy – co widać w wyborach w całej Europie – ślepym zaułkiem. Polska lewica w mniejszym / większym (nieważne o nazwy partii, chodzi o trend) tępo, bezmyślnie kontynuuje ten kierunek. Wg mnie świadczy to – oprócz tego na co wskazuje kapitalnie Autor tego przejmujacego i osobistego materiału – o intelektualnym zaścianku, intelektualnej zapaści i kompletnej bezideowości. O tym, że ci ludzie nic nie „kumają” z dzisiejszego świata, kierunków rozwoju ludzkości, zagrożeń jak się za tym kryją ale i szans. Na to wszystko zwrócił uwagę 31.03. 2012 w kapitalnym wykładzie wygłoszonym w krakowskiej ” Kuźnicy” (tej kuźni lewicowego myślenia w Polsce od dekad) prof. Z.Bauman. Czy ludzie kierujący tą lewicową Partia znają ten tekst i tezy Profesora ? Milczenie i głowa w piasek jak przy rejestracji SPP…….
    Wypada mi tylko postawić też osobistą tezę – dobrze, że nie należałem, nie należę i nie zamierzam należeć mimo mocno lewicowych poglądów do takiej (co prawda największej, ale nie o to chodzi) Partii. I mieć wtedy możliwość kontaktu na płaszczyźnie politycznej działalności z tak pojmujacymi tę sferę życia psedo-politykami, kompromitującymi do dna lewicowość. Rację miał Jose Saramago, portugalski literat i laureat Nagrody Nobla, człowiek radykalnej lewicy do końca swych dni mówiący iż lewica sama siebie – idąc ww tzw. trzecią drogą (a moim zdaniem pudrując neoliberalne, de facto miazmaty, okraszając je jedynie lewicową terminologią) – złożyła do grobu. Polecam wszystkim tę wypowiedź wielkiego Portugalczyka, oddanego lewicy „na zawsze”. Amerykanizacja polskiej polityki o czym pisze Jacek wobec zagrożeń faszyzacji polskiego życia publicznego, kiedy to tylko lewica może ten trend zatrzymać – żadni liberałowie czy konserwatyści tego nie uczynią gdyż oni są ideowo i politycznie zawsze odpowiedzialni za sukcesy faszyzmu (tak jak kapitał któremu kohabitacja z faszyzmem zawsze przynosi korzyści i zyski) – jest zaprzaństwem, krótkowzrocznością, by nie rzec – głupotą i polityczną zdradą lewicowości „in situ”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *