Coś bardzo złego dzieje się z Nową Lewicą. Wiceprzewodniczący tej partii, współtwórca Nowej Lewicy na Dolnym Śląsku, poseł na Sejm oświadcza publicznie 8 marca b.r.: „Uważam, że nadszedł odpowiedni czas, aby Lewica głośno zwróciła się do struktur Unii Europejskiej o odblokowanie Polsce środków z Funduszu Odbudowy!” oraz: „Ci, którzy patrzą na świat przez pryzmat nienawiści do PiS-u zapewne będą wieszać na mnie psy, ale Ci, co myślą rozsądnie i w interesie Polski – przyznają mi rację.” Ta krótka wypowiedź niesie wiele różnych treści, które muszą bulwersować. Po pierwsze więc poseł Dyduch, bo o nim mowa, domaga się w imieniu Nowej Lewicy, aby Unia Europejska odpuściła PiS łamanie praworządności w Polsce i wobec trudnej sytuacji z ukraińskimi uchodźcami odblokowała fundusze gromadzone przez Unię dla odbudowy unijnej gospodarki po pandemii. Tak wytrawny polityk musi mieć świadomość tego, że takie „odpuszczenie” to nic innego jak utrwalenie władzy PiS w Polsce na długie, długie lata i utrwalenie w Polsce systemu państwowego bezprawia. Tak wytrawny polityk musi też mieć świadomość tego, że rezygnacja Unii z obrony unijnego systemu prawnego i unijnego systemu wartości, a do tego sprowadzałoby się „odblokowanie środków z Funduszu Odbudowy”, to samozagłada Unii w jej dotychczasowym formacie. O ironio – to jeden z najważniejszych celów Kaczyńskiego. Wprost nie chce się wierzyć, że takie postulaty padły, tym bardziej, że tak doświadczony polityk powinien wiedzieć, że środki z Krajowego Planu Odbudowy nie będą mogły być wydawane dowolnie, według lokalnego uznania – ale na rozwój gospodarki. Ma to kapitalne znaczenie i z tego powodu, że spora część tych środków pochodzi z zaciągniętego przez Unię kredytu (na bardzo dobrych warunkach, niedostępnych dla pojedynczego państwa), gwarantowanego solidarnie przez wszystkich członków Unii. Od efektywności wydawania tych pieniędzy na OBUDOWĘ GOSPODARKI zależeć więc będzie to, czy te kredyty uda się w przyszłości spłacić.
Na domiar złego niefortunnie (ale może świadomie) zaczął poseł Dyduch swój wywód od zwrotu: „nadszedł odpowiedni czas…”. Czyżby myśl, aby zwrócić się do UE o przymknięcie oczu na łamanie zasad praworządności w Polsce kluła się w głowach nowolewicowych liderów od dawna, a dzisiaj tylko „nadszedł odpowiedni czas” ku temu, aby ja publicznie wyartykułować?
Swoją publiczną deklarację poseł Dyduch kończy też znamiennie znanym a ulubionym przez PiS chwytem retorycznym: kto jest złym, głupim człowiekiem („nienawidzi PiS”) – ten będzie przeciw, a kto „myśli rozsądnie” przyzna mu rację. Nowolewicowy podział na lepszy i gorszy sort obywateli? Zdecydowanie zbyt dużo pisowszczyzny jak na mój gust, pisowskich celów, retoryki i socjotechniki w ustach jednego z liderów Nowej Lewicy.
Na tym dramat NL związany z ta wypowiedzią się nie kończy. W partiach demokratycznych bowiem to najpierw ciała kolegialne wypracowują stanowisko partii w ważnych dla państwa i społeczeństwa sprawach a dopiero potem jej liderzy je obwieszczają. W tym przypadku stało się dokładnie odwrotnie: najpierw współprzewodniczący powiedział co powiedział, a w dwa dni później, po internetowej fali krytyki tej wypowiedzi podległy mu zarząd wojewódzki pospieszył na ratunek swojemu szefowi przyjmując uchwałę w zasadzie powielającą jego wcześniejszy postulat i argumentację. Argumentację nawet rozszerzył – wskazując, że te pieniądze unijne powinny natychmiast trafić do samorządów na pokrycie wydatków związanych z przyjmowaniem ukraińskich uchodźców. Zbiorowa głupota czy zaczadzenie? Przecież członkowie zarządu muszą wiedzieć, że środki z Funduszu Odbudowy to nie wagon z Eurusami, który jutro Unia prześle do polskich samorządów, aby te mogły je swobodnie wydawać i jak powiedziałem wyżej nie mogą i nie powinny one być wykorzystywane do zaopatrzenia uchodźców.
Argumentowanie „odblokowania środków KPO” tragedią ukraińską ma ten sam myślowy rodowód co dzisiejsze kuriozalne, a przy tym nad wyraz cyniczne uzasadnianie przez premiera Morawieckiego poprawki-wrzutki do spec-ustawy ukraińskiej gwarantującej bezkarność urzędnikom łamiącym prawo przy wydawaniu publicznych pieniędzy sytuacją polskiego strażaka, który musi ratować dziewczynkę ukraińską z domniemanego pożaru.
Ale to nie koniec propisowskiego charakteru uchwały Dolnośląskiego Zarządu Wojewódzkiego Nowej Lewicy. Zarząd słowem nie zająknął się o roli państwa, odpowiedzialności rządu i jego struktur za wykonywanie państwowych zobowiązań wobec migrantów wynikających z podpisanych przez rząd konwencji, nie dokonał żadnej oceny dotychczasowych działań rządu, nie apelował do rządu o aktywność na forum Unii Europejskiej o specjalne środki na ten, migracyjny właśnie cel, nie mówiąc o tym, że pół słowem Zarząd nie odniósł się do sytuacji innych uchodźców przed wojną i głodem, koczujących nad polsko-białoruską granicą. Tym samym Zarząd uznał taktykę pisowskiego rządu przerzucania gros obowiązków zaopiekowania się uchodźcami wojennymi na barki obywateli i samorządów.
Powiem wprost. Nie tego spodziewałem się po partii roszczącej sobie pretensje do numeru pierwszego na lewej stronie polskiej sceny politycznej. Przede wszystkim spodziewałem się, że ta właśnie partia w uchwale swoich krajowych władz ZAŻĄDA od PiS niezwłocznej realizacji wyroków Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, aby w ten sposób odblokować pieniądze tak potrzebne polskiej gospodarce nie tylko już ze względu na zniszczenia „pandemiczne”, ale również olbrzymie zniszczenia wojenne.
Dlaczego lewica nie wykorzystała tej sytuacji do ratowania polskiej praworządności a de facto stanęła po stronie Prawa i Sprawiedliwości? Nie dopuszczam mimo wszystko myśli, że takie akrobacje wyczyniane są z myślą o przyszłych wyborach czy koalicjach rządowych. Chociaż tego ostatniego aspektu do końca też wykluczyć nie mogę. Wszak wielce kontrowersyjne delikatnie mówiąc wystąpienie wiceprzewodniczącego Nowej Lewicy nie spotkało się z żadną reakcją ze strony jego szefa, tak często deklarującego, że już niedługo „będziemy rządzić!”. Trudno też sobie wyobrazić, że Zarząd Krajowy unieważni uchwałę Zarządu Dolnośląskiego.
Wychodzi więc na to, że majtki opadły.
Świetna ocena kolaboranckiej lewicy