Mamy prawo wiedzieć

„Przeglądowi Tygodniowemu” udało się – choć to rzecz niełatwa – głęboko mnie rozczarować. Konkretnie artykułem Marcina Odgowskiego „(Nie)regularni”. Autor podjął się tematu niezwykle ważnego, trudnego i bolesnego zarazem dla Polaków. I ten temat popisowo, dokładnie jak w słynnej piosence mistrza Młynarskiego  – spieprzył.

Już sam początek jest dla dziennikarza pechowy. Relacjonuje w nim swoją rozmowę z 2015 r. z   przedstawicielem DNR, który na linii frontu z ukraińskim prawym sektorem, wskazując na drugą stronę przekonuje, że tam są dwie kompanie Polaków i proponuje Odgowskiemu sprawdzenie, gwarantując bezpieczeństwo ze swojej strony. Jak wynika z artykuły dziennikarz   nie sprawdził. Nie wiadomo czy nie wierzył w gwarancję bezpieczeństwa, czy bał się postrzału od drugiej strony, czy wreszcie zląkł się tego, że rzeczywiście mógł po drugiej stronie spotkać jakiś Polaków. I co wtedy?  W każdym razie ważnego, ciekawego tematu dziennikarz Odgowski nie podjął, nie skorzystał z możliwości zobaczenia czegoś na własne, dziennikarskie oczy. Nie skorzystał ani w 2015 ani w 2022, gdyż obecny artykuł zupełnie nie nosi cech relacji z frontu a za to wszelkie cechy kompilacji różnych acz jednostronnych materiałów z medialnego frontu.

Autor artykułu „(Nie)regularni”, w którym porusza problem liczebności zagranicznych najemników po ukraińskiej stronie cytuje oczywiście oficjalne dane ukraińskie i rosyjskie, ale rzetelność tych ostatnich od razu, z urzędu wręcz dyskredytuje. W jaki sposób to czyni jest doskonałym punktem wyjścia do problemu zasadniczego. Oto cytat:

O jakości tych rewelacji najlepiej świadczy historia z połowy kwietnia, kiedy ten sam generał (Konaszenkow, szef Wydziału Informacji i Komunikacji MO FR) informował o śmierci 30 Polaków w obwodzie charkowskim, na co do tej pory nie przedstawiono żadnych dowodów. O pukaniu się w głowę przedstawicieli naszego MSZ wspomnę tylko z obowiązku.”

Pamiętamy wszyscy z jaką determinacją obecne polskie władze podejmowały interwencje w przypadkach śmierci obywateli polskich za granicą (może z wyjątkiem niejakiego Izdebskiego w Albanii). Pamiętamy jak minister Ziobro gotów był wysyłać polskich policjantów na pomoc brytyjskiej policji, gdy stwierdzono tam zabójstwo pewnej Polki. Na każdym kroku władza demonstrowała jak drogie jest jej życie każdego Polaka za granicą i że gotowa jest zrobić wszystko, aby je chronić lub, w przypadku morderstw, ująć sprawców. Do czasu, do czasu wojny na Ukrainie.

Rosyjska strona w oficjalnym komunikacie informuje o zabiciu 30 polskich najemników – i nie była to pierwsza tego typu informacja. Czy ten komunikat wywołał jakąś reakcję polskich władz? Czy próbowały one oficjalnymi bądź nieoficjalnymi kanałami tą informację zweryfikować? Dziennikarz Odgowski odnotował tylko jedną reakcję polskiego MSZ: pukanie się w czoło. I jak wynika z jego artykułu ta reakcja polskich władz całkowicie dziennikarza zadawala – wręcz nawet satysfakcjonuje! Szafa Gra!

Dziwię się wielce, że żaden poseł, żaden dziennikarz nie zwrócił się do tej pory do polskich władz z szeregiem pytań o udział obywateli polskich w wojennych działaniach za naszą wschodnią granicą. W szczególności o informacje o liczbie polskich najemników, charakteru ich pobytu, liczbie zabitych i rannych. Że tacy są red. Odgowski nie ukrywa pisząc: „Żołnierze ci biorą aktywny udział w działaniach zbrojnych – zwykle na najtrudniejszych odcinkach frontu – jest więc oczywiste, że giną. Ale czy w skali podanej przez Rosjan?” Jeżeli nie tylu, o których mówią Rosjanie to ilu obywateli polskich zginęło do tej pory na Ukrainie? Kogoś to obchodzi?

Wszystko wskazuje na to, że osobowe zaangażowanie się Polski w wojnę na Ukrainie jest tematem tabu, starannie omijanym przez władze, polityków i media. Jestem jednak przekonany, że polskiemu społeczeństwu należy się rzetelna informacja nie tylko o liczbie Polaków walczących na Ukrainie, o ich ofiarach, ale również o tym, na ile ich pobyt jest rzeczywiście wyłącznie ich prywatną sprawą, a na ile jest przez polskie władze wspierany, jaką mają opiekę państwa w przypadkach ekstremalnych. Mamy prawo to wiedzieć.

Autor: Jacek Uczkiewicz

Szczegóły na FB: https://www.facebook.com/jacek.uczkiewicz/about?section=bio&pnref=about

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *