Rodzina Bogusława Litwińca zwróciła się do mnie o wygłoszenie paru okolicznościowych słów na ceremonii pogrzebowej. Ta prośba była dla mnie zaszczytem i honorem. Poniżej tekst mojego wystąpienia z niewielkimi skrótami.
Szanowna Rodzino Bogusława.
Chowamy dziś Bogusława Litwińca – Waszego Bogusława. Przyjmijcie proszę moje kondolencje i wyrazy szczerego współczucia. Zostałem też upoważniony, aby złożyć Wam kondolencje w imieniu Marszałka Stowarzyszenia Byłych Parlamentarzystów RP prof. Jerzego Jaskierni – co niniejszym czynię.
Ale droga Halino, drogi Michale, dobrze wiecie, że Bogusław nie był tylko Wasz. Miarą wielkości człowieka jest to, jaki ślad pozostawia w naszych sercach, że jakąś jego część przyjmujemy do siebie, że staje się jakby częścią nas. I tak właśnie jest w przypadku Bogusława. W naszych sercach pozostawił On głęboki, trwały ślad. My wszyscy, obecni tutaj i w wielu innych miejscach w Polsce i na świecie, pochylając się nad Waszym bólem, żalem po tej stracie, łączymy się w nim. Gdyż z odejściem Bogusława każdy z nas stracił coś bardzo ważnego.
Każdemu człowiekowi, który odchodzi od nas – żywych należy się SŁOWO. Słowo o nim, słowo, z jakim będzie dalej żyć w naszej pamięci. Czujemy, że danie tego słowa jest naszą moralną powinnością, a z drugiej strony wiemy, że z tego obowiązku nigdy w pełni się nie wywiążemy, bo czyż w kilku słowach opowiedzieć można życie jednego człowieka? A co do dopiero życie tak niezwykłego człowieka jakim był Bogusław Litwiniec?
Bogusław Litwiniec był, jak tysiące innych Dolnoślązakiem z kresów i ziemi kłodzkiej, Wrocławowi poświęcił swoje życie, swoje talenty, swoją pracę. Widziałem Bogusia w wielu różnych sytuacjach, jako szalejącego po scenie teatru Kalambur reżysera czy jako dostojnego senatora Rzeczypospolitej. Najbardziej zapadł mi jednak w pamięć i w serce Jego obraz, gdy w czasie dla kawiarni „Pod Kalamburem” bardzo trudnym, z kielnią w ręku, z zaprawą murarską na roboczym ubranie i we włosach, z zapałem naprawiał elewację tego przybytku, tego czakramu kultury, jaki On wespół ze swoja wierną żoną i przyjaciółką Haliną utworzyli przy ulicy Kuźniczej we Wrocławiu. Tak – to miejsce, gdzie niegdyś działał Teatr „Kalambur”, a dzisiaj działa ośrodek myśli twórczej i nieskrępowanej Kawiarnia „Pod Kalamburem” jest czakramem promieniującym swoją pozytywną energią na całą Polskę, czakramem, którego energię tworzą nie jakieś niezbadane siły przyrody, lecz żywi ludzie, konkretni ludzie.
Jak powiedziałem bardzo trudno jest w kilku słowach opowiedzieć o człowieku, a tym trudniej o człowieku niezwykłym. Niewątpliwie był Bogusław Litwiniec uosobieniem, personifikacją zjawiska bezcennego a wciąż niedocenianego jakim dla polskiej kultury był fenomen kultury studenckiej lat 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku. Ale osobowość Bogusława to coś znacznie więcej.
Bogusław był nie tylko wielkim artystą. Był zadeklarowanym socjalistą i cała jego twórczość i działalność społeczna przesiąknięte były ideami społecznej sprawiedliwości, walki z wyzyskiem i nierównościami ekonomicznymi i społecznymi, przesiąknięta była na wskroś internacjonalizmem. Ideom socjalistycznym wierny był przez całe swoje dorosłe życie. Zawsze kierował się zasadą: z ludźmi dla ludzi.
Był politykiem lewicy, politykiem w najlepszym rozumieniu tego słowa. Politykę traktował tak, jak powinna ona być traktowana: jako narzędzie społecznej służby, w jego przypadku jako środek do realizacji projektów w obszarze kultury służących najszerszym kręgom społecznym. Swój mandat reprezentanta Polski w Parlamencie Europejskim, a później mandat senatora Rzeczypospolitej traktował z najwyższą powagą i wypełniał go nie tylko rzetelnie, ale i twórczo, z taką samą pasją, z jaką traktował swoje kolejne projekty teatralne. Był Bogusław Litwiniec politykiem lewicy otwartej, postępowej, proeuropejskiej, socjalistycznej. I właśnie to rzadkie jeszcze połączenie działalności artystycznej, społecznej i politycznej jakiego dokonał, połączenie idei i czynu nadaje nowy, jakże potrzebny dzisiaj wymiar pojęciu PATRIOTYZM. Dziękujemy Ci Bogusławie.
Kultura to nie tylko działalność stricte artystyczna. To również nie mniej ważna kultura więzi międzyludzkich, relacji pomiędzy ludźmi i grupami społecznymi. Bogusław – socjalista – doskonale to rozumiał, doceniał znaczenie tego problemu i dlatego i na tym polu był niezwykle aktywny i kreatywny. Idea Kalaczakry – miejsca spotkań i dyskusji jest tego dowodem. Ale to również Stowarzyszenie Europejskich Więzi, ale to również, czego wielu już nie pamięta, a co w swoim czasie było synonimem nowoczesności – jedna z pierwszych, a może i pierwsza we Wrocławiu kawiarenka internetowa – miejsce spotkań w sieci.
Niestety przyszło nam dożyć czasów, w których coraz mniej jest przestrzeni dla wolnych, twórczych umysłów, w których umiera nie tylko oparta na zasadach racjonalnego, logicznego rozumowania nauka, ale coraz powszechniejsze staje się hasło, dewiza:
„NIE MYŚL! MY BĘDZIEMY MYŚLEĆ ZA CIEBIE! TY – TYLKO KUPUJ! KUPUJ! KUPUJ!
W tym względzie uprawnione jest twierdzenie, że poniekąd staczamy się w otchłanie głębokiego średniowiecza, kiedy to samodzielne myślenie zwykłego człowieka postrzegane było jako grzech pychy. Dożyliśmy czasów głębokich procesów dehumanizacji istoty ludzkiej i tylko kultura, szerokie w swoim wymiarze programy kulturalne, powszechna aktywizacja społeczeństwa w obszarze kultury może być ratunkiem dla homo sapiens. Pod adresem rządzących tym światem chciałoby się zawołać:
KULTURA GŁUPCZE! KULTURA!
I w takich czasach i dla takich czasów osobowości formatu Bogusława Litwińca będą bezcenne. Bezcenne dla zachowania, ochrony i rozwoju idei humanizmu, gdyż nie gospodarka, nie technologia, ale właśnie kultura może dać człowiekowi szansę na zachowanie swojego człowieczeństwa.
Bogusławie! Pokazywałeś nam znaczenie kultury dla przyszłości Polski i Europy. Ty wyprzedziłeś czas i wskazałeś nam drogę.
Postarajmy się Twojego przesłania, przykładu Twojego życia, życia człowieka świadomego, zaangażowanego, twórczego nie zaprzepaścić.
Żegnaj Bogusiu! Przewodniku, wizjonerze, budowniczy!
Żegnaj przyjacielu, niezawodny towarzyszu z lewicowych szeregów. Swoim życiem, swoim patriotyzmem zasłużyłeś na naszą i następnych pokoleń wdzięczność, szacunek i pamięć.
Spoczywaj w pokoju!
Pozwolę sobie również wykorzystać tą uroczystość, być może nadużywając chwili, ale lepszej sposobności nie mam, do zaapelowania do władz miasta Wrocławia o zorganizowanie w lokalach dawnego teatru „Kalambur” muzeum tego przybytku sztuki. Dla chwały jego twórców i Wrocławia.