Europa głupieje

29 października b.r. Zgromadzenie Generalne Organizacji Narodów Zjednoczonych procedowało rezolucję w sprawie przeciwdziałania faszyzmowi, nazizmowi, ksenofobii i innym formom nietolerancji. Rezolucję taka przyjmuje ONZ corocznie i jak dotąd odbywało się to bez większych zgrzytów. Przykładowo, w ubiegłym roku przeciw takiej rezolucji były Stany Zjednoczone i Ukraina. USA tłumaczą się tym, że któraś tam poprawka do konstytucji uniemożliwia temu krajowi podpisywania się pod takimi rezolucjami o międzynarodowym charakterze.  W tym roku było inaczej. Propozycję kuriozalnej poprawki do standardowego tekstu wniosła Australia. ONZ piętnuje w niej Rosję, która jakoby dzięki tej rezolucji usiłuje sankcjonować swoją agresję na Ukrainę. Na marginesie: zjawiska neofaszyzmu i nacjonalizmu na Ukrainie nie doczekały się rzetelnej, głębokiej analizy przez polskich obserwatorów, a media zdawały się omijać ten problem szerokim łukiem.

Poprawkę przyjęto zwykłą większością głosów: 63 głosy za, 23 przeciw i 65 wstrzymujących. Pomimo przyjęcia poprawki Stany Zjednoczone usiłowały wprost na sali plenarnej wpływać na delegatów, aby końcową rezolucję ONZ odrzucić. Pomimo ich starań rezolucja, za którą głosowała również Rosja, została przyjęta: 105 głosów za, 52 przeciw i 15 wstrzymujących. Wśród 52 krajów głosujących przeciw aż 33 były krajami europejskimi. Kraje, które chwile przedtem forsowały australijską poprawkę głosowały przeciwko końcowej rezolucji, która ta poprawkę zawierała. To głosowanie było znamienne: jest niezbitym dowodem pęknięcie świata na tzw. złoty miliard i resztę. Interesy złotego miliarda okazują się przy tym ważniejsze od takich celów jak te, o których od dziesięcioleci walczy między innymi ONZ. W ten sposób Polska po raz pierwszy w historii głosowała przeciwko rezolucji ONZ wzywającej do zwalczania faszyzmu, nazizmu, ksenofobii, rasizmu i innych rodzajów dyskryminacji. Europa zapala zielone światło wszelkiej maści nacjonalistom i neofaszystom. Europa, część świata najbardziej historycznie doświadczona przez faszyzm głupieje.

Układ Warszawski BIS

Na dwa dni Warszawa stała się stolicą europejskiego nacjonalizmu, nie gardzącego wsparciem sił faszystowskich. Na oczach całego świata Warszawa oficjalnie przywdziała brunatną koszulę. I nie był to jakiś półtajny zlot nacjonalistyczno-faszystowskich radykałów, ale zlot takowych pod światłym patronatem Rzeczypospolitej i Republiki Węgierskiej. Nad całym tym upokarzającym dla demokratycznej Polski wydarzeniem unosił się nie materialny, ale z dala widoczny, pisany olbrzymimi, wyboldowanymi literami transparent o treści: „TERAZ K…A MY!” Przywódcy nacjonalistycznych partii i ruchów społecznych nie zjechali się do Warszawy po to przecież, aby zjeść razem kolację, pozwiedzać warszawską starówkę i poopowiadać sobie anegdoty i rozjechać się do swoich domów. Swojego celu strategicznego nie ukrywają: przejęcie sterów w Unii Europejskiej i przeprowadzenie jej radykalnej deformy przez jej głęboką dezintegrację.

Nie zdziwiłbym się, gdyby realnym efektem tego spotkania było jakieś porozumienie europejskich sił nacjonalistycznych, zawiązanie czegoś w rodzaju Nacjonalistycznej Międzynarodówki. Nie zdziwiłbym się, gdyby uzgodniono regularność tego typu spotkań, ale również gdyby uzgodniono wspólne kierunki i metody działania, na przykład rodem z Cambridge Analytica –  tak efektywnie stosowanymi podczas brytyjskiego referendum  jak i w kampanii prezydenckiej A. Dudy w Polsce. Czyli Układ Warszawki bis. Czy ta powtórka z historii okaże się farsą czy tragedią – pokaże czas.

W komentarzach polskich antypisowskich polityków dominuje teza, że organizując tą historyczną hucpę PiS potwierdza swoją role „pożytecznego idioty Putina” i że PiS realizuje strategię Rosji. To moim zdaniem olbrzymie uproszczenie. Nie tylko Rosja jest zainteresowana osłabieniem i dezintegracją Unii Europejskiej. W niemniejszym stopniu zainteresowane były Stany Zjednoczone pod przywództwem Trumpa. Nie chodzi tu tylko o ewidentnie antyunijne akcje przyjaciół Trumpa w Wielkiej Brytanii w sprawie Brexitu. To również odmowa Trumpa negocjacji gospodarczych z Unią na rzecz negocjacji bilateralnych z państwami – członkami Unii. To również entuzjastyczne przyjęcie przez Trumpa polskiej inicjatywy antyunijnej jaką był pomysł „Trójmiarza” (wpis „Szczyt zaszczycony” z 17.06.2017 r.) Wprawdzie Trump zszedł ze sceny (antrakt?) ale przecież to nie jest tak, że o amerykańskiej strategii decyduje jednoosobowo prezydent USA. Wprawdzie obecnie jest Biden, lecz na ile ma wolną rękę w kształtowaniu amerykańskiej polityki zagranicznej? Rozczłonkowanie Unii może być na rękę również Chinom, którzy przyszłościowy podział świata postrzegają nie podług różnic politycznych czy ideowych, ale podług technologii informatycznej: amerykańskiej bądź chińskiej. Tańce wokół wykonawstwa systemu telefonii komórkowej 5G są tu najlepszym przykładem.

Spójność Unii Europejskiej wystawiana jest na ciężką próbę. Kryzys finansowy, migracyjny, pandemia sars-cov2, a ostatnio nasilające się medialne „zwiastowania” paneuropejskiego energetycznego blackout-u stawiają przed Unią nowe, nieznane wyzwania. Jeszcze parę lat temu, kiedy toczyły się dyskusje o tworzeniu się w świecie nowych centrów polityczno-gospodarczych wymieniano najczęściej trzy takie: Stany Zjednoczone, Chiny i Unia Europejska. Dzisiaj Unia wypadła już z pierwszej ligi przyszłych światowych liderów gospodarczych. Głównie dlatego, że nikt na świecie nie będzie chciał wiązać się strategicznie z organizacją targaną wewnętrznymi problemami.

O cóż więc chodzi polskim politykom odpowiedzialnym za przyszłość Polaków? Co, może usprawiedliwiać zbrodniczy charakter pisowskiej władzy? Piszę „zbrodniczy” dlatego, że nie ma większej zbrodni politycznej na demokratycznym państwie niż wykorzystanie instytucji i procedur demokratycznych do unicestwienia demokracji. A PiS tak właśnie działa – od pierwszego dnia swojego uzurpatorskiego panowania nad Polską co dnia niszczy polską demokrację. Niszczy fizycznie – demolując system prawny, gwałcąc Konstytucję, niszcząc instytucje demokratycznego państwa jak parlament, Sąd Najwyższy, Trybunał Konstytucyjny, Narodowy Bank Polski, Najwyższą Izbę Kontroli.  Ale niszczy również to, co jest podstawą i istotą i esencją demokracji – społeczeństwo obywatelskie. Każdego dnia, dzień w dzień, noc w noc.  Zbrodniczy charakter pisowskiej władzy ma niestety wymiar czysto ludzki. W 2015 r. PiS przejął odpowiedzialność za Polskę. Nikt nie zdejmie z PiS-u odpowiedzialności za dziesiątki tysięcy „nadmiarowych” zgonów Polaków w minionych latach – zgonów będących skutkami zapaści służby zdrowia i podporządkowania walki z pandemią doraźnym potrzebom politycznym Kaczyńskiego. Nikt nie zdejmie z pisowskich polityków, którzy zapewne codziennie żarliwie klepią formułki: „kochaj bliźniego swego jak siebie samego” czy „nie zabijaj” odpowiedzialności za tragedie ludzkie na polskiej ziemi przy granicy z Białorusią.

Ile wreszcie trzeba mieć determinacji, aby Unię Europejską, która powstała, aby nie dopuścić do nowej wojny przyrównać do Rzeszy Niemieckiej? Unię Europejską, która jest bezalternatywną opcją dla chcącej się rozwijać Polski?

Nie myślę, aby prymitywna żądza rządzenia i chęć nagrabienia jak najwięcej dla siebie i swojej rodziny były głównymi motorami dla pisowskiej wierchuszki. Tym motorem może być tylko wzniosły cel ideowy, tak wzniosły, tak ważny, że wart wszelkich ofiar. Cel ten sformułował w swoim pierwszym publicznym wystąpieniu w roli premiera Mateusz Morawiecki. Wydawało się wówczas, że ni z gruszki ni z pietruszki w swojej programowej mowie wypalił, że „naszym celem jest rechrystianizacja Europy”.  Teraz patrzeć na to należy inaczej.

W analizach sytuacji Unii Europejskiej, jej problemów i zagrożeń rzadko i niesłusznie przywołuje się Kościół Katolicki, rzadko analizuje się jego rolę w kształtowaniu przyszłości Unii. Pewnie dlatego, że sam Kościół jest wewnętrznie podzielony,  przezywa swój kryzys, którym jest kryzys wiary w młodych europejskich pokoleniach, afery etyczne i zbrodnie pedofilskie. Ale jak to często bywa w kryzysie aktywizują się i do głosu dochodzą radykalne siły konserwatywne, integrystyczne. To one stawiają warunek: Unia Europejska tak, ale z królem Jezusem i królową Maryją – wiecznie dziewicą!  Ostoją europejską tego konserwatyzmu jest polski episkopat, który ostentacyjnie już nie uznaje progresywnego papieża Franciszka.  Katolicka – w najbardziej tradycyjnym, integrystycznym, czy wręcz średniowiecznym rozumieniu katolicyzmu – Europa, oto cel nad cele Kaczyńskiego. To jedyna dla niego droga na wymarzone pomniki i trumnę u boku brata na Wawelu.

I temu ma służyć Układ Warszawski bis. Jak mawiał Hegel: „historia lubi się powtarzać dwukrotnie”. Marks zaś dodawał: „ale za pierwszym razem jako tragedia, a za drugim jako farsa”. Czyżby więc czekała nas tragedia?