Abo, albo – wybierajcie!

Jak podają od rana media PiS-owski Prokurator Generalny Ziobro kieruje do PiS-owskiego Trybunału Konstytucyjnego pytanie, czy unijny traktat jest zgodny z polską konstytucją. To wybory, również te samorządowe, stawia w nowym świetle.

Dzisiejszy wybór Polaka to albo z Europą, albo z PiS. I żeby potem nie było płaczu i deklaracji typu „ja nie głosowałem na PiS!”.

Polexit zaczął się na dobre

Bye, bye Unio

Szydło wyszło z worka.

Dzisiejsza rewelacja ministra Waszczykowskiego, oskarżającego 27 przywódców państw europejskich o współudział w przestępstwie fałszerstwa jest swoista kropką nad i. Szydło wyszło z worka i do niego nie wróci. Prawdziwym, strategicznym celem PiS jest wyprowadzenie Polski z Unii.

PiS nie może oczywiście iść przez Polskę i świat z tym hasłem na ustach. Z jednej bowiem strony unijna forsa, która tak potrzebna jest choćby na wizażystki Naczelniczka, z drugiej bezlitosna dla tej idei polska opinia publiczna, która jeszcze nie jest gotowa zaakceptować takiej jawnej deklaracji. Jeszcze nie, ale …

Kaczyński i jego sekta, nie mogąc dzisiaj ogłosić Plexitu werbalnie, starają się stworzyć ku temu właściwy klimat społeczny. Taktyka jest prosta: konsekwentnie oblewać Unię Europejską wszelkiego rodzaju fekaliami, aby w pewnym momencie zwrócić się do swoich wyznawców z retorycznym pytaniem: „Dalej chcecie być z tymi śmierdziuchami?”. Nawet mało uważny obserwator zauważy, że wszelkie publiczne działania PiS w sprawach Unii nie są ukierunkowane na konstruktywne rozwiązywanie problemów Europy, ele adresowane są wyłącznie „do wewnątrz”, na użytek swojej polityki wewnętrznej, na – jak to zgrabnie ujął jeden z brytyjskich komentatorów – zaspokajanie apetytu PiS w wewnętrznej polityce.

Czy akcja Ministra Spraw Zagranicznych informowania opinii publicznej o swoich rewelacjach nastąpiła bez konsultacji z Premier, czy w porozumieniu z nią nie ma znaczenia. Każda alternatywa jest dla Polski zgubna: albo rządzą nami idioci wymagający psychiatrycznej opieki albo zdrajcy.

Działania Waszczykowskiego wpisują się w ciąg zdarzeń po decyzji Rady Europejskiej o wyborze Przewodniczącego. Przypomnę: Prezydent Duda nie gratuluje Tuskowi wyboru, ale „uzyskania poparcia większości”, sprawę wyboru pozostawiając otwartą. Zaraz po tym „zwykły poseł” udaje się do Londynu na rozmowy z Premier Wielkiej Brytanii. Dziennikarze komentujący ten eksces kupują na ogół argument, że Kaczyński ma pełne prawo spotykać się z przewodniczącym bratniej partii. Oczywiście tak, ale ta wizyta ma miejsce w bardzo konkretnym kontekście. Unia otóż zadecydowała, że nie będzie bilateralnych rozmów poszczególnych państw z WB, ale wyłącznie rozmowy Unia – WB. Polak jednak potrafi. Po to, aby swojemu elektoratowi wykazać, że żadna Unia nas nie obchodzi zastosowano prosty trick. Nie Premier Szydło rozmawiać będzie z Premier May, ale prezes z Premier.

Przecież, gdyby Kaczyński myślał pro-unijnie, to swoją wizytę organizował by tak, aby nie psuć szyków Premier polskiego rządu w kontaktach z Unią i zabiegał by o spotkanie z Przewodniczącą Partii Konserwatywnej w siedzibie tej partii przy Maththew Parker Street, a nie w urzędzie premiera przy Downing Street. Chodziło jednak o to, aby zademonstrować elektoratowi, że wbrew unijnym postanowieniom, Polska pisowska prowadzić będzie swoją własną politykę i potrafi Unii „zagrać na nosie”.

Dochodzi do tego haniebna, ale i świadcząca o braku minimum woli zrozumienia istoty Unii Europejskiej wypowiedź Premier Szydło w sprawie polityki imigracyjnej  w kontekście  dramatu na moście westminsterskim.

W Europie uznano, że podpisanie Deklaracji Rzymskiej w jakiś sposób kończy „problem polski”. Nic z tych rzeczy. To dopiero początek.  Niestety, Polska stała się chorym członkiem Unii Europejskiej.