Nie wszystko co czyni PiS, czyni źle. Niektóre działania tej partii są wcale użyteczne i należy za to być jej wdzięcznym. Zaliczam do nich między innymi doprowadzenie do całkowitego blamażu parlamentarzystów, którzy medialnie „robić” chcą za opozycję. Jeszcze „gorszy sort” nie wyleczył kaca po skandalu z głosowaniem nad społecznym projektem ustawy liberalizującej dostęp do aborcji, jeszcze przecieramy oczy i uszy ze zdumienia po telewizyjnym wystąpieniu Pani prof. Chybickiej, która z rozbrajającą szczerością obwieszczała , że nie wiedziała za czym głosowała, a już kolejny popis tzw. opozycji: nowela ustawy o IPN. Zachowanie się większości klubów PO, Nowoczesnej, PSL w sprawie tej ustawy było jednak wyczynem nieporównywalnie bardziej kompromitującym dla tych ugrupowań. Po prostu zatańczyły one tak, jak im Kaczyński przygrywał, podskakiwali jak wytresowany niedźwiadek w cyrku w rytm bębenka. I w sumie dobrze się stało, gdyż ta demaskacja, ta ich totalna kompromitacja przy otwartej kurtynie pokazuje, że realnej opozycji przeciw PiS w żaden sposób nie można budować na obecnych parlamentarzystach. Im należy już powiedzieć: DZIĘKUJEMY!
Ważne jest Co ktoś mówi, ale również ważne jest KTO coś mówi. Choćby nie wiem jak PiS uzasadniał swoje reformy sądownictwa, to sposób potraktowania przez posłów i senatorów PiS, przez PiS-owskiego Prezydenta i ministrów Konstytucji, Trybunału Konstytucyjnego na zawsze odbiera im wiarygodność jak reformatorów wymiaru sprawiedliwości. PiS-owi nie można wierzyć w żadnej sprawie, tym bardziej w takiej, za którą stoi IPN. Najbardziej kontrowersyjnym artykułem ustawy jest Art. 55a.1., zaczynający się słowami: „Kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność …”. Obrońcy ustawy utrzymują, że przepis ten nie jest skierowany przeciwko incydentalnym przypadkom, tylko przeciwko szkalowaniu Narodu i Państwa jako całości. Przeciwnicy zarzucają mglistość sformułowań artykułu i jego otwartość na swobodne interpretacje. I mają rację. Paradoksalnie nie ucichła jeszcze afera z eurodeputowanym PiS Ryszardem Czarneckim, który przyrównał Różę Thun do szmalcowników (sic!). W swej szaleńczej obronie przed powszechną krytyką swojego skandalicznego zachowania, ten wybitny przedstawiciel rodziny PiS-owskiej uciekł się do argumentu ostatecznego: „Atakując mnie oni atakują Polskę!”
Widać z jaką łatwością przychodzi PiS-owi równoważenie jednostki i Narodu, jednostki i Państwa. Podhalańskiego zbrodniarza, Józefa Kurasia, pseudonim „Ogień”, wyniesionego na panteon bohaterów narodowych przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego nie będzie już można oskarżać o mordowanie Żydów – gdyż będzie to mogło być łatwo uznane przez Czarneckich i jemu podobnych za szkalowanie Narodu i Państwa Itd.
Że w pracach nad nowelą ustawy o IPN nie zauważyła tego nawet partia Pani Thun? Cóż, bębenek gra, niedźwiadek tańczy.