Dylematy wrocławskiego Sojuszu

W trakcie dyskusji na jednym z paneli, który w minioną sobotę odbywał się w ramach Forum Postępu w Warszawie, jedne z jej uczestników, student, tak mówił o postrzeganiu lewicy przez młodzież: „Jeżeli zapytać by ludzi z czym kojarzy im się lewica, to oni nie będą w stanie nic powiedzieć. Dla nich to jest twór bezpłciowy, który istnieje i charakteryzuje się niczym”.

Jeżeli nawet niektórzy lewicowi działacze poczują się urażeni tą opinią, to jednak moim zdaniem niezwykle celnie, choć dosadnie, trafia ona w sedno problemów lewicy polskiej a zwłaszcza SLD. Tym problemem jest wypracowanie sobie trwałego (w miarę) miejsca w świadomości Polaków, określenie swojej ideowej i politycznej tożsamości. Polityka historyczna jest ważna, ale niewystarczająca. Młodych się nią w każdym razie nie porwie. Sytuacja jest o tyle osobliwa, że każdy niemal tydzień przynosi wydarzenia w kraju bądź poza jego granicami, które mogą służyć za punkty oparcia dla takiej nowej – to znaczy stosownej do cywilizacyjnych wyzwań XXI wieku – tożsamości polskiej lewicy.

Budowanie takiej tożsamości jest procesem trudnym i na ogół długim. Sprzyjać mu mogą bezsprzecznie wszelkie kampanie wyborcze, a tych mamy w najbliższej przyszłości aż trzy.   Czy Sojusz Lewicy Demokratycznej je wykorzysta?

Trzy kampanie wyborcze: do samorządów, do Parlamentu Europejskiego i do parlamentu polskiego powinny być ze sobą zsynchronizowane, podporządkowane nadrzędnemu celowi: odzyskania politycznej podmiotowości Sojuszu w społeczeństwie. Oczywiście najważniejszą z tych trzech kampanii jest ta ostatnia, a w niej wybory do Sejmu. Reprezentacja parlamentarna stworzy bowiem nowe medialne, organizacyjne i finansowe warunki działania największej lewicowej partii w Polsce. Droga do Sejmu wiedzie jednak przez samorządy. Dlatego charakter kampanii samorządowej SLD mieć będzie moim zdaniem istotne znaczenie dla budowania obrazu SLD w oczach obywateli, co w jakimś stopniu przełoży się na ich głosy w wyborach parlamentarnych.

Możliwe są dwa rodzaje zachowań SLD w tej sytuacji: pasywne lub aktywne. Zachowanie pasywne sprowadza się do  co raz częściej spotykanego stwierdzenia, że wobec rosnących notowań SLD w sondażach organizacja nic właściwie może nie robić, aby z wynikiem około 10% uzyskać parlamentarną reprezentację. Osobiście przestrzegam przed obraniem tej drogi. Nie tylko z racji braku zaufania do sondaży, ale również dlatego, że jeżeli tak się nawet stanie, jeżeli SLD uzyska nawet kilka sejmowych mandatów, to bez aktywnej walki o swoją ideową i polityczną wyrazistość będą to definitywnie ostatnie poselskie mandaty w historii tej partii.

Krótko mówiąc: fundamentalnym pytaniem jest to, czy kampanię wyborów do lokalnych samorządów SLD wykorzysta do tego, aby zrzucić z siebie opinię „tworu nijakiego, bezpłciowego, kojarzącego się z niczym”.

Nadzieja – o dziwo – płynie z Warszawy. Decyzja o zgłoszeniu przez SLD kandydatury Andrzeja Celińskiego w wyborach Prezydenta Warszawy jest bardzo dobrą nie tylko z racji osoby kandydata, ale również, a może nawet przede wszystkim, dlatego, że w wyborach tych SLD wystartuje pod własnym szyldem, z własnym programem dla stolicy.

A co we Wrocławiu? Wydawać by się mogło, że sprawa jest prosta: wobec dwóch kandydatów pisowskich na urząd Prezydenta Wrocławia, zamieszania wokół kandydata nowoczesnej, SLD powinien wystartować z własnym kandydatem, z własną listą i z własnym programem wyborczym. Tym bardziej, że włożono wiele zespołowego wysiłku w tworzenie SLD-owskiego programu wyborczego, że miejska organizacja posiada bardzo dobrego kandydata na Prezydenta w osobie jej przewodniczącego  a także dopracowała się grupy młodego aktywu, dla którego udział w kampanii wyborczej pod szyldem SLD mógłby być doskonałą szkołą politycznego działania.

Oczywiście szanse kandydata SLD na wygranie wyborów nie są stuprocentowe, ale zawsze mogą być atutem w politycznych układankach przed drugą turą wyborów, która jest raczej pewna.

Tymczasem wrocławska prasa donosi niespodziewanie o egzotycznym sojuszu wyborczym ugrupowania Dudkiewicza, Nowoczesnej i SLD właśnie we wrocławskich wyborach prezydenckich. Jeżeli władze wrocławskiego SLD podjęły już taką decyzję to moim zdaniem zdecydowanie za wcześnie. Czy oznacza  to, że kandydaci SLD na radnych wystąpią na wspólnych listach „bloku” a nie pod własnym szyldem? A jeżeli pod własnym, to jaki właściwie program będą popierać: SLD czy nowoczesnego Dutkiewicza?

Jeżeli tak się stanie wrocławski SLD ustawi się w roli klasycznej koalicyjnej „przystawki”: w przypadku wygrania przez tą koalicję wyborów (co też nie jest w 100 % pewne), zadowalać się będzie musiało resztkami z pańskiego stołu, a w przypadku przegranej (czego prawdopodobieństwo jest większe niż wygranej) zostanie obarczony winą za porażkę (to przez tych wstrętnych komuchów!). Jedynym materialnym argumentem przemawiającym za taką koalicją jest w miarę wysoka szansa na uzyskanie jednego lub najwyżej dwóch mandatów w Radzie Miejskiej. Czy jednak dwa mandaty warte są całego Sojuszu?

Wrocławski SLD powinien zdecydowanie wystawić własnego kandydata na urząd prezydenta miasta. Bez względu na to jaki uzyska on wynik w wyborach, przygotuje sobie społeczny i medialny fundament do kandydowania z pierwszej pozycji na listach SLD w przyszłorocznych wyborach sejmowych. Nie wydaje mi się  bowiem realne, aby warszawska centrala nie doceniła tego wysiłku i z kilkuprocentowego  (pesymistycznie rzecz ujmując) wyniku uczyniła zarzut i pretekst do szukania innego number one, który, wprawdzie mniej nieznany, ale „lepiej rokuje”. Chyba, że „napieralszczyzna” w Warszawie ma się dobrze. Oby nie.

P.S.

W moim klubie tenisowym, prowadzącym bardzo rozległą działalność szkoleniową, wywieszono następującą dewizę:

„Nie ma przegranych gemów. Są tylko lekcje”.

Autor: Jacek Uczkiewicz

Szczegóły na FB: https://www.facebook.com/jacek.uczkiewicz/about?section=bio&pnref=about

3 myśli w temacie “Dylematy wrocławskiego Sojuszu”

  1. Zgadzam się z propozycją autora blogu o potrzebie wystawienia w wyborach samorządowych samodzielnego kandydata na funkcję prezydenta Wrocławia przewodniczącego wrocławskiego SLD Bartka Ciążyńskiego. Jest to już dobrze kierujący naszą partią w naszym mieście, należący do pokolenia czterdziestolatków i niezależny finansowo radca prawny.

  2. Witaj Jacku. W kontekście tego Twojego wpisu (jako głos nadający się znakomicie do meritum poruszonego zagadnienia) wklejam – jako komentarz – polemikę (czy dyskurs) jaką przeprowadziłem na FB w dn. 20.05.br z Czesiem Cyrulem po decyzji w-kiego SLD co do koalicji w wyborach samorządowych. (na początku tekst Cz.Cyrula uzasadniający istnienie ww koalicji). Pozdrawiam. Radek Cz.
    – wklejone materiały bez poprawek (tak jak widnieją w sieci)

    Porozumienie od kuchni
    To jest porozumienie, które warte jest odnotowania i naśladowania w kraju. Oto Komitet Prezydenta Rafała Dutkiewicza mający swoje korzenie w opozycji solidarnościowej, Sojusz Lewicy Demokratycznej – partia socjaldemokratyczna i nie odcinająca się od pozytywnych dokonań PRL oraz Nowoczesna – partia założona przez ludzi, którzy zaczęli swoją działalność w III RP, zawierają porozumienie i chcą wspólnie startować w wyborach do rady Miejskiej Wrocławia. Kandydatem tej koalicji na prezydenta Wrocławia będzie Jacek Sutryk. Uzgodniono pryncypia programowe. Wstępnie dokonano rozdziału miejsc na listach. Ta koalicja będzie miała charakter centrolewicowy i liberalny. Koalicja programowo ma być bliżej mieszkańców miasta. Miasto na tyle stało się bogate, by każdy mieszkaniec czerpał z tego profity. Być może jest w tym coś z filozofii PiS, które wprowadziło kilka programów socjalnych, ale jak widać, w sposób nie do końca przemyślany, bo w budżecie państwa pokazało się dno i zaklęcia o świetnym stanie budżetu diabli wzięli.
    Nad porozumieniem pracowano długo, ale trzeba jeszcze kilka spraw dokończyć. Okazało się, że skomplikowana sytuacja wewnętrzna w Nowoczesnej nie pozwala na szybkie, końcowe podpisanie porozumienia. Centrala Nowoczesnej wcześniej namaściła posła Jarosa na kandydata na prezydenta Wrocławia. Kandydat nie uzyskał szerszego poparcia, w końcu i regionalne struktury partii odmówiły mu takiego i poparły kandydata Jacka Sutryka. Jednak centrala partii zawiesiła sprawę na kołku i dała sobie 2 tygodnie do namysłu. Sam poseł Jaros, czy z poparciem partii, czy bez, ma zamiar walczyć o fotel prezydenta, co osłabia pozycję Nowoczesnej. Ale problem leży gdzie indziej. Nowoczesna i PO mają podpisane porozumienie dotyczące wspólnego startu do sejmików wojewódzkich. Przewodniczący Schetyna będzie starał się dokonać politycznego gwałtu na Nowoczesnej i przewodniczącej Lubnauer, by kandydat Sutryk poparcia Nowoczesnej nie otrzymał. Przewodnicząca Lubnauer wspomniała coś o wspólnym kandydacie opozycji. Największe szanse ma Jacek Sutryk. Kazimierz Ujazdowski, konserwatywny exwicelider PiS wystawiony przez PO, raczej nie ma szans na akceptację przez Nowoczesną. Gdyby jednak prezes Schetyna dokonał gwałtu na Nowoczesnej i ta uznała za swojego wybrańca we Wrocławiu konserwatystę Ujazdowskiego, oznaczałoby to rozbicie Nowoczesnej w mieście. Wtedy koalicja tej partii z PO do Sejmiku przestanie mieć sens. Może oczywiście, po raz kolejny, prezes Schetyna przywieźć w teczce kolejnego kandydata PO, ale to naraziłoby na śmieszność tę partię. Jeżeli Nowoczesna nie zdecyduje się na poparcie Jacka Sutryka to powstanie koalicja komitetu Prezydenta Dutkiewicza i SLD. Są jednak następni chętni do przystąpienia do koalicji, o czym pisać na razie nie będę. Jestem dobrej myśli, że tu zgromadzą się najważniejsze siły blokujące plany PiS-u, a POPiS wróci do swoich korzeni i wyborcy będą mieli do wyboru kandydatkę PiS Mirosławę Stachowiak-Różecką i jej kolegę kandydata PO Kazimierza Ujazdowskiego.
    Czesław Cyrul

    Radosław Czarnecki
    Ta koalicja – politycznie – jest niezrozumiała. Stwarza wrażenie, że została zawiązana ad hoc, mimo długotrwałych negocjacji i uzgodnień. Dotychczasowe doświadczenia – tak na arenie krajowej jak i wrocławskiej – świadczą p-ko takiemu aliansowi. Nie zagłębiając się w niuanse (i nie snując przypuszczeń) trudno ludziom lewicy zagłosować będzie na tego kandydata. Smutne……

    Czeslaw Cyrul
    A my własnie zrpblismy badania i prowadziliśmy długie rozmowy i okazuje sie że ta koalicja jest przyjmowana na lewicy dobrze. Oczywiscie nie wszyscy to popierają. Więc kolego Radku może w niektorych grupkach myslą inaczej, ale będziemy przekonywać i pokazywac kandydata, ktory jest na wskros socjaldemokratą. Innego byśmy nie poparli. Oczywiscie jest wiele grup „silnej ” lewicy i mogą stwporzyć własne listy. Nieprawdaż?

    Radosław Czarnecki
    @ Czesiu, bez niepotrzebnych złośliwości. Nie jest tak, że „Pan i władca mówi i tak jest” – to paternalizm a to najgorszy rodzaj niewoli jaką człowiek gotuje człowiekowi (Isiaah Berlin za I.Kantem). Grzech pychy jest tu zupełnie nie potrzebny a coś takiego w Twym wpisie wyczuwam. Może i chcesz przekonać i wytłumaczyć – ale przy okazji pouczasz ex cathedra ! (i te drobne złośliwości). Cieszy mnie rosnący elektorat – pardon: raczej przewidywana ilość ewentualnych procentowo głosów w wyborach SLD – lewicy en bloc. Ja piszę nie jako polityk czy potencjalny polityk (bo mnie to już dawno przestało z różnych względów interesować) ale jako komentator i publicysta. I dla mnie – a jakie takie pojęcie chyba mam w tej materii (i zrozumienie mechanizmów nadwiślańskiej i nadodrzańskiej polityki co może jest istotniejsze w tym naszym sporze) – taka koalicja jest niezrozumiała. I jak na razie nie mam na kogo – personalnie – glosować. Dutkiewicz – i jego „kamaryla” – jest „spółdzielnią” i hubą na s-kach miejskich (co wynika ze struktury władzy samorządowej), nie żadną programową i doktrynalną asocjacją (cokolwiek pod tym terminem rozumieć). O .nowoczesnej.pl trudno dziś cokolwiek mówić bo to formacja „w zaniku”. Mimo wszystko pozdrawiam. Radek Cz.

    Czeslaw Cyrul
    @ Radosław Czarnecki
    Zapisz się do tej formacji, o podoglądaj ten zamek. Ale wygodniej siedzieć na kanapie i wybrzydzać.. Ja mam bardzo krytyczny osąd na takie zachowania i nie kryje tego. Jedni starają sie lepiej lub gorzej tworzyć politykę, inni ograniczają sie do krytyki. SLD zdecydowałó sie na taki krok.Nie ma gwarancji, że bedzie sukces, ale jest wieksza nadzieja niz bysmy poszli osobno. Ryzyko zawsze jest. Komentowanie takiego ryzyka nie niesie. Ale co mielibyscie krytykować? Przecież krytykowanie SLD to wasz cel. Co byśmy nie zrobili jest krytyka. Jak byśmy wyrgali wybory też byłaby krytyka, bo mieliśmy je przegrać ITD. Róbcie swoje i dajcie nam spokój, bo na pomoc juz dawno przestaliśmy liczyć.

    Radosław Czarnecki
    @ Czeslaw Cyrul o czym Ty piszesz ? En bloc zarzucasz krytykanctwo ! Nie, mnie już polityka w takiej formie nie interesuje – jak Ci napisałem – absolutnie nie interesuje. Wy, wam….to jest właśnie paternalizm Czesiu i pouczanie ex cathedra. Ja mam życzliwy stosunek do SLD, nie wrogi, a że mam inne mniemanie na „biezaczke polityczną”, nie zgodna z Twoimi wizjami – to jest inna sprawa. Po prostu mam prawo i głosujący na SLD prawie zawsze (Ogórek to był klops) jako sympatyk, jako elektorat na takie stawianie sprawy. I nie pisz Wy, Wam, coś tam coś tam; ja tu wyrażam swe zdanie personalnie, tak jak Ty go wyrażasz ….. Bo pluralizm poglądów jest funkcją demokracji (jednym z kilku). To że się odezwałem i że z Tobą dyskutuję powinno Ci uzmysłowić, że na czymś mi zależy. I że czynnie to jako sympatyk, nie wrogi element. A tak mnie ustawiasz…. Czy nie rozumiesz tego ? I co to za wpis-dajcie nam spokój ? Nie mogę dyskutować z Tobą personalnie jako „ja” ? To napisz to jawnie. Czesiu, trawią Cię zadry, po co to ?

    1. 1. I to są właśnie dylematy wrocławskiego (i nie tylko) SLD: być partią lewicową, czy – wobec braku własnej, lewicowej tożsamości, przylgnąć do środowisk liberalno-demokratycznych. Jeżeli to ma być „wzór sojuszy SLD dla Polski” to właściwie można odtrąbić zejście SLD z lewicowej części sceny politycznej. Lewicowość SLD, która dzisiaj głównie czerpie z nostalgii za PRL wietrzeje bardzo szybko, tym bardziej, że działania w ramach realnej polityki historycznej są bardzo ograniczone co do formy i treści.
      2. Wrocław rzeczywiście potrzebuje zmian. Sposób zarządzania miastem przez ekipę Dudkiewicza pozostawia wiele do życzenia. Wiele spraw należy wyjaśnić, wiele nieprawidłowości wyeliminować, wprowadzić jakąś wartość dodaną do życia miasta. Wszak temu służyć mają cykliczne wybory. Kandydatura dyrektora departamentu w żaden sposób nie pozbędzie się odium „strażnika interesów” obecnego układu. SLD mimowolnie (nie dopuszczam myśli że z przekonania) staje się pomocnikiem strażnika.
      3. Charakteru wypowiedzi Cz.C. komentować nie będę, ale zaskoczony nie jestem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *