Każde demokratyczne państwo posiada mniej więcej podobny zestaw instytucji stanowiących jego podstawy, takich jak parlament, urząd prezydenta, premiera, radę ministrów, trybunał konstytucyjny, sąd najwyższy i jeszcze innych kilka. W każdym demokratycznym państwie elementem jego fundamentu instytucjonalnego jest zewnętrzny, państwowy organ kontrolny. W przypadku Polski jest nim Najwyższa Izba Kontroli.
NIK obchodziła stulecie swojego powołania. Odbyły się konferencje, były oczywiście medale, odznaczenia. Zwieńczeniem obchodów setnego jubileuszu Izby była uroczysta gala w Teatrze Narodowym, wypełniona pracownikami NIK i zaproszonymi gośćmi, wśród których byli Przewodniczący INTOSAI i EUROSAI (światowej i europejskiej organizacji zrzeszających najwyższe państwowe organy kontrolne) oraz Prezes Europejskiego Trybunału Obrachunkowego. Były i okolicznościowe wydawnictwa (fot. NIK):
Niestety, tą galę oceniam nisko, jako państwową imprezę III (najniższej) kategorii. Lecz stało się tak nie za sprawą NIK, lecz za sprawą PIS-owskich polityków. Na gali nie pojawił się ani marszałek Sejmu, ani Senatu, premier, czy któryś z wicepremierów. To musi bulwersować tym bardziej, że NIK konstytucyjnie wspomaga właśnie parlament w wykonywaniu jego nadzorczych obowiązków względem rządu. NIK istotnie przyczynia się do podnoszenia jakości ustaw. NIK wreszcie pomaga rządowi i jego administracji w doskonaleniu jego pracy.
Występowała wprawdzie pani wicemarszałek Dolniak, ale właściwie to prywatnie. Marszałka Sejmu reprezentował oficjalne przewodniczący Sejmowej Komisji d.s. Kontroli Państwowej i on odczytał okolicznościowy adres szefa Sejmu. Marszałka Senatu reprezentował zaś zwykły senator – fakt, niegdyś pracownik NIK. Jedynym wysokim funkcjonariuszem publicznym osobiście zaszczycającym obchody 100-lecia działalności Najwyższej Izby Kontroli był Rzecznik Praw Obywatelskich.
Marszałkowie Sejmu i Senatu, premier rządu, dopuścili się moim zdaniem obrazy Najwyższej Izby Kontroli. Obrazy jej 100-letniej służby polskiemu państwu. Dopuścili się obrazy wszystkich obecnych i byłych pracowników Izby. Nawet, jeżeli pokazanie NIK pleców tłumaczyć by chcieli względami personalnymi, na przykład niechęcią do obecnego Prezesa, to swoim zachowaniem potwierdzili tylko swoją małostkowość nie licującą z godnością piastowanych stanowisk. Nic ich nie tłumaczy – po prostu stuletni skandal na stulecie krajowych obchodów setnej rocznicy odzyskania niepodległości. Źle to również wróży przyszłości Izby i przyszłości niezależnej, zewnętrznej kontroli.
Nie spadła by też z głowy korona premierowi, gdyby osobiście podziękował Izbie za wspieranie jego i jego poprzedników w trudnym dziele doskonalenia zarządzania państwem.
Na szczęście na poziomie stanęła sama Izba. To, co dla mnie było najważniejsze to to, że w okolicznościowych prezentacjach takich jak monumentalna księga „Najwyższa Izba Kontroli – 100 lat troski o państwo” oraz specjalna wystawa prezentowana w Teatrze Narodowym ( https://www.nik.gov.pl/o-nik/100-lat-nik/wystawa-na-stulecie-nik.html ), w rzetelny sposób przedstawiono złożone losy i działalność Izby w całym stuletnim okresie. To teraz rzecz rzadka. Izba należy do nielicznych instytucji państwowych (a może jest już jedyną) , które nie wstydzą się swojej przeszłości, w tym i okresu Polski Ludowej, tak zawzięcie dezawuowanego nie od dzisiaj przez media wszystkich niemal proweniencji. Chapeau bas!
W opracowaniu „Najwyższa Izba Kontroli – 100 lat troski o państwo” znalazło się kilka wzmianek o mnie, z czego jestem rad i kilka fotografii, z których jedną muszę jednak, z życzliwym w duszy i na twarzy uśmiechem, skomentować. Odrobina humoru z pewnością nie zaszkodzi dostojnemu jubileuszowi. Oto ona z podpisem: „Wiceprezes Uczkiewicz prezentuje dorobek swojej działalności zawodowej w latach 2013 – 2016” (fot. Z. Swoczyna)
Oczywiście mierzenie dorobku zawodowego wiceprezesa NIK liczbą przeczytanych i skomentowanych stron jest dużym uproszczeniem, ale, jeżeli już, to prezentowana sterta jest ledwie połową całości. Jest to po prostu ostatnie przed opuszczeniem Izby czyszczenie szaf 😉
Zgadzam się z Tobą, że marszałkowie Sejmu i Senatu popełnili polityczną gafę nie przychodząc na obchody 100-lecia Najwyższej Izby Kontroli. Przecież wszyscy wiemy, że prezesa NIK powołują Sejm
i Senat. Jeśli przedstawiciele tych instytucji na co dzień nie szanują tak powołanego Krzysztofa Kwiatkowskiego i nie mogą doczekać się końca 6-letniej kadencji obecnego prezesa NIK, która trwać będzie jeszcze wiele miesięcy, to niech przestaną korzystać z raportów pokontrolnych. Myślę, że oni nie rozumieją istoty roli NIK w demokratycznym państwie prawnym.
Przepracowałem w Najwyższej Izbie Kontroli 34 lata i od 12 lat jestem na emeryturze. Byłem po raz drugi zdziwiony, że nie zostałem zaproszony na obchody 90-lecia Izby i jej 100-lecia. Przeczytałem Twój wpis o słodko – gorzkim finale 100. rocznicy NIK i w pełni się zgadzam się z Twoją oceną. Mam nadzieję, że w mojej Delegaturze ktoś pomyśli o tym, aby zaprosić kilkudziesięciu emerytów NIK na wrocławskie obchody tej rocznicy. Liczę na to, że Ty, emerytowany wiceprezes Najwyższej Izby Kontroli, pomyślisz o mojej sugestii zorganizowania obchodów 100 – lecia NIK i weźmiesz udział w tej uroczystości.
Jako szary obywatel bardzo nisko oceniam działalność Najwyższej Izby Kontroli, a zwłaszcza prezesów Jacka JEZIERSKIEGO i Krzysztofa KWIATKOWSKIEGO, którzy umówili się na spotkanie ze mną w ramach art. 253 par.2 Kpa i stchórzyli, gdyż nie chcieli usłyszeć argumentów iż mamy TOTALNE PAŃSTWO BEZPRAWIA za co odpowiada ta instytucja !!!!!!!!!!!
Nie wnikając w nieznane mi szczegóły i okoliczności sprawy sygnalizowanej przez Pana J. Komóra odnieść się muszę do kwestii odpowiedzialności NIK za stopień praworządności w Polsce. Powiedzieć należy wprost, że Najwyższa Izba Kontroli nie jest za ten stan rzeczy odpowiedzialna bezpośrednio. Może natomiast i powinna robić wszystko, aby ten stan poprawiać. Izba ma przy tym dwa podstawowe kanały działania. Jeden to stosowanie kryterium legalności (zgodności kontrolowanej działalności z prawem) jako podstawowego kryterium kontroli.Druga możliwość, to zgłaszanie ustawodawcy (Parlamentowi oraz innym instytucjom) wniosków de lege ferenda, czyli konkretnych wniosków o zmianę konkretnych przepisów bądź o wprowadzenie nowych. Z obydwu tych możliwości NIK korzysta konsekwentnie. Inną rzeczą jest skuteczność realizacji NIK-owskich wniosków. Odpowiedzialność za stan praworządności ponosi Parlament, Prezydent oraz cały system wymiaru sprawiedliwości. Istotnym elementem wpływającym na poziom samorządności jest też aktywna postawa obywatelska.