Okoliczności powołania Mariana Banasia na funkcję Prezesa Najwyższej Izby Kontroli budzą coraz więcej wątpliwości. Trudno mi, człowiekowi, który 10 lat swojego życia zawodowego poświęcił doskonaleniu roli NIK jako instytucji państwowo-twórczej, doskonaleniu warsztatu pracy kontrolera i budowaniu społecznego zaufania do tej instytucji przechodzić obojętnie wobec publikowanych ostatnio informacji o majątku byłego szefa służb skarbowych, wiceministra i ministra finansów. Moje refleksje z dnia dzisiejszego przedstawiam, w imię zwięzłości, w punktach.
- Ustawodawca w Konstytucji i w ustawie o NIK zawarł bardzo silne gwarancje niezależności Prezesa NIK. Nie jest to oczywiście gest w stronę osoby powołanej na ten urząd, ale głęboka troska o państwo. Prezes NIK według prawa, jest strażnikiem i obrońcą najważniejszej cechy Izby: jej niezależności i obiektywności. Te rozwiązania prawne mają służyć mu do ochrony tych wartości.
- Niezależność NIK pod kierownictwem M.Banasia budzi wątpliwości, o czym pisałem we wpisie wcześniejszym: „Upadek Najwyższej Izby”.
- PiS wybierając na stanowisko Prezesa NIK nie osobę o uznanym autorytecie merytorycznym i formalnym lecz jednego ze swoich sprawdzonych w boju żołnierzy, wieloletniego członka rządu, tak naprawdę nie naruszając formalnie ustawy o NIK ani Konstytucji, przekształcił Izbę w Ministerstwo Kontroli, czyli de facto przywrócił pozycję NIK z lat 1952 – 1980, w których NIK była właśnie Ministerstwem Kontroli lub podlegała Prezydium Rządu. Takie usytuowanie najwyższego organu kontroli państwowej sprzeczne jest z międzynarodowymi standardami.
- Wybór M.Banasia to klasyczny przykład konfliktu interesów. Ponieważ gros kontroli NIK to kontrole ex post. Izba pod kierownictwem Prezesa Banasia kontrolować będzie obszary (bardzo ważne z punktu widzenia gospodarki finansowej państwa), za które odpowiadał minister Banaś. Izba kontrolować też będzie kolegów ministra Banasia z Rządu, a Prezes Banaś przewodniczyć będzie obradom Kolegium NIK, które rozpatrywać będzie zastrzeżenia ministrów do wyników kontroli w ich resortach .
- Konflikt interesów ze szczególną ostrością przejawi się przy planowaniu i realizacji kontroli wykonania budżetu państwa za rok 2019. Projekt tego budżetu podpisał, potwierdzając jego rzetelność, prawdziwość danych i realność Minister Banaś.
- W świetle powyższego, dla zachowania obiektywizmu Izby, wskazane byłoby wyłączenie się Prezesa Banasia ze wszystkich czynności kontrolnych (planowanie, nadzorowanie i realizacja wyników kontroli) związanych z obszarami finansów publicznych za które, jako podsekretarz stanu sekretarz stanu i Minister Finansów ponosił odpowiedzialność. Oznaczałoby to drastyczne ograniczenie Prezesa NIK w jego działaniach, a nawet, gdyby takie deklaracje padły, trudno dać wiarę w ich realność.
- Osoba obejmująca stanowiska, jakie zajmował w rządzie Pan Banaś musi uzyskać od Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego stosowny certyfikat dostępu do określonego poziomu tajemnic ustawowo chronionych. Udzielenie certyfikatu następuje po szczegółowym badaniu życiorysu osoby i jej bliskich, powiązań zawodowych i towarzyskich, wyjazdów zagranicznych, źródeł pochodzenia majątku i bieżącej sytuacji majątkowej. Certyfikat ważny jest przez 3 lata po czym musi zostać w stosownej procedurze odnowiony.
- Niezależnie od powyższego osoba składa corocznie deklarację majątkową, również sprawdzaną przez służby, zwłaszcza w przypadku eksponowanych stanowisk w rządzie.
- W dyskusjach o kwestiach majątkowych Prezesa Banasia media popełniają zasadniczą nieścisłość. Konieczność przejrzystości stanu majątkowego kandydata na ważne stanowisko państwowe przedstawiają bowiem głównie jako wymóg etyczno – estetyczny. Tymczasem istotą idei wymienionych wyżej postępowań sprawdzających jest wyeliminowanie ekspozycji kandydata do ponoszenia odpowiedzialności za państwo na możliwość szantażu ze strony na przykład grup przestępczych obcych wywiadów lub innych grup posiadających informacje o kandydacie, których może użyć w celu wywołania określonego zachowania.
- Jeżeli nawet MB związał się przed wielu laty umowami cywilno-prawnymi (wynajem kamienicy) z osobami, o których przestępczej proweniencji nie miał pojęcia (co jednak wymaga potwierdzenia w osobnym postępowaniu) to z pewnością, jako osoba objęta ochroną kontrwywiadowczą, niezwłocznie powinien takie informacje uzyskać od stosownych służb.
- Jeżeli MB nie interesował się osobami, z którymi wszedł w powiązania natury finansowej ani rodzajem działalności, jaką te osoby prowadzą w jego kamienicy to kompromituje się jako pretendent do jednego z najwyższych stanowisk w państwie oraz jako NIK-owiec.
- Z ujawnionych przez dziennikarzy materiałów wynika, że istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo iż w kamienicy wiceministra, a później ministra finansów przez wiele lat prowadzona była działalność nie tylko narażająca na straty Skarb Państwa, ale również mogąca służyć praniu pieniędzy.
- Nieujawnienie poważnego zobowiązania finansowego, jakim jest ustanowienie zabezpieczenia na hipotece kamienicy kredytu bankowego musi zostać szczegółowo wyjaśniona. Bank będzie musiał stosownym służbom udzielić informację komu, na jaki cel i na jakich warunkach udzielił tego kredytu. Jeżeli kredyt został spłacony przedterminowo koniecznym będzie ustalenie źródeł finansowania tej spłaty.
- Jeżeli dwójka dziennikarzy w okresie kilku tygodni poczyniła ustalenia jak prezentowane, to z pewnością cała wyspecjalizowana instytucja jaką jest CBA prowadząca badania od niemal roku nie mogła dokonać ustaleń węższych. Dlaczego wobec tego przedłużono prowadzenie badań poza termin powołania M. Banasia na Prezesa NIK? A może chodziło o to, aby w sumie afery nie ujawniać, ustalenia zamknąć w okazjonalnie wyciąganej z pancernej szafy teczce a tymczasem śledztwo dziennikarskie wywróciło ten plan? Wyjaśnienie roli CBA w tej aferze oraz znaczenia nieskrywanej zażyłości Pana Banasia z szefostwem Biura dla prowadzonego przez Biuro postępowania staje się odrębnym problemem. Nie ulega bowiem wątpliwości, że jeżeli nawet w ograniczonym zakresie potwierdzą się ustalenia dziennikarskie mieć będziemy do czynienia nie z „Aferą Banasia”, ale z „Aferą Państwa Polskiego”. P.S.1. Błyskawiczna kariera zawodowa syna Prezesa Banasia mnie nie dziwi. Wszak PiS z nepotyzmu uczyniło cnotę. P.S.2. Całością czuję się zażenowany i jest mi zwyczajnie wstyd. W tym uczuciu łączę się z pracownikami i emerytami Najwyższej Izby Kontroli.