Zostałem wciągnięty do ruchu oporu. A stało się to tak. Przyszło mi dzisiaj zabijać czas oczekiwania w pewnym, znanym we Wrocławiu centrum handlowym. Oczywiście pustym: ot spożywczy, kiosk z gazetami, apteka i Rossmann. Pozostałe stoiska i lokale gastronomiczne zamknięte na głucho. Ludzi tyle co kot napłakał. Zauważyłem jednak, że w kawiarence zorganizowanej jako „wyspa” na obszernym korytarzu centrum krząta się jakaś kobieta. Stoliki porozstawiane, przy wejściu żadnego zakazu. Wielokrotnie już, w czasach normalności, korzystałem z tej kawiarenki. Pomyślałem więc, że może i tym razem uda mi się zapić dobrą, czarną kawą jakąś gazetę. Podchodzę więc do pani krzątającej się i pytam:
– Przepraszam, czy można tutaj napić się kawy?
– Ależ oczywiście – odpowiada mile pani. – A jaką kawę pan sobie życzy?
– Zwykłą, czarną z ekspresu.
– Może jakieś ciastko do tego? Mamy wspaniały jabłecznik.
– Niezła myśl – odpowiadam. – Proszę o kawałek.
– Czy życzy pan sobie kawę w filiżance? – pyta pani krzątająca się.
– Oczywiście, jakżeby inaczej! – odpowiadam machinalnie, zaskoczony nieco pytaniem, chociaż czujność proletariacka powinna mnie jakoś ostrzec. Nie ostrzegła.
– Proszę bardzo, ale kawę będzie pan mógł wypić tutaj. I wskazuje mi miejsce rogu wyspowej lady, gdzieś za witryną z ciastkami a przed jakimiś urządzeniami barowymi, na samym skraju „wyspy”. W sumie 50×50 cm.
– To przy stoliku nie mogę; – raczej stwierdzam niż pytam, chociaż wszystkie krzesła są porozstawiane i gotowe na przyjęcie gości.
– Oczywiście, że pan nie może! Pandemia! – informuje mnie miła krzątająca się.
– Ale tutaj na rogu mogę? – dopytuję.
– Tak – odpowiada pani. – Tego narożnika kamera nie łapie. I wykonuje przy tym nieokreślony, obszerny ruch ręką mający wskazać mi jakąś kamerę monitorującą korytarz centrum.
– Acha, witamy w ruchu oporu – stwierdzam.
– No tak – z uśmiechem odpowiada pani. – Wie pan, musimy sobie jakoś radzić w tej sytuacji – dodaje porozumiewawczo.
I dorzuca:
– Ja mam już tutaj stałych klientów, którzy podchodzą i zamawiają wprost: „- poproszę kawę na rogu”.
Wypiłem kawę, przeglądnąłem gazetę.
– Płaci pan kartą czy gotówką? – pyta pani. I dodaje z uśmiechem:
– Ale w ruchu oporu to my płacimy gotówką.
Zapłaciłem oczywiście gotówką. I w ten sposób podstępnie wciągnięty zostałem do ruchu oporu polskich przedsiębiorców AD 2021.
P.S.
Dla czepiających się. Informuję, że pijąc kawę, pogryzając jabłecznik i czytając gazetę cały czas lojalnie przestępowałem z nogi na nogę. Czyli byłem w ciągłym ruchu. Artykuły spożywcze wsuwałem do ust przez uchyloną maseczkę, na wdechu. A że działo się to „na rogu”, fizycznie znajdowałem się poza terenem „wyspy”. Była to więc par excellence sprzedaż „na wynos”.