Oto fragment refleksji jednego z polityków:
„…w ciągu ostatnich 20 lat stworzyliśmy podwaliny pod tak zwaną czwartą rewolucję przemysłową opartą na szerokim zastosowaniu sztucznej inteligencji oraz automatyzacji i robotyki. Pandemia koronawirusa znacznie przyspieszyła takie projekty i ich realizację. Jednak proces ten prowadzi do nowych zmian strukturalnych, myślę w szczególności o rynku pracy. Oznacza to, że bardzo wiele osób może stracić pracę, jeśli państwo nie podejmie skutecznych środków, aby temu zapobiec. (…) Dlatego:
– po pierwsze, każdy musi mieć komfortowe warunki życia, w tym mieszkania i
niedrogą infrastrukturę transportową, energetyczną i użyteczności publicznej. Plus dobrobyt środowiska, coś, czego nie można przeoczyć.
– po drugie, każdy musi mieć pewność, że będzie miał pracę, która zapewni trwały wzrost dochodów, a co za tym idzie, przyzwoite standardy życia. Każdy musi mieć dostęp do efektywnego systemu edukacji ustawicznej, która jest obecnie absolutnie niezbędna i która pozwoli ludziom na rozwój, karierę, przyzwoitą emeryturę i świadczenia socjalne po przejściu na emeryturę.
– po trzecie, ludzie muszą mieć pewność, że w razie potrzeby otrzymają skuteczną opiekę medyczną wysokiej jakości, a państwowy system opieki zdrowotnej zagwarantuje dostęp do nowoczesnych usług medycznych.
– po czwarte, niezależnie od dochodu rodziny, dzieci muszą mieć możliwość uzyskania godnej edukacji i realizacji swojego potencjału. Każde dziecko ma potencjał.”
Jestem przekonany, że dla większości czytających postulaty powyższe są par excellence postulatami jednoznacznie lewicowymi, i że lewica, również u nas w kraju, powinna je wielkimi literami umieszczać na swoich sztandarach i na ulicznych kartonach z hasłami.
Tymczasem słowa powyższe wypowiedział polityk, który, jeżeli kiedykolwiek bliski był ideologii lewicowej to bardzo, bardzo dawno temu. Dzisiaj jest liderem nurtu liberalno-konserwatywnego, z mocnym nachyleniem ku nacjonalizmowi. Nazywa się Władimir Putin, a słowa pochodzą z jego wystąpienia otwierającego ostatnie Światowe Forum Ekonomiczne w Davos.
To wystąpienie Putina znakomicie ilustruje wielkie sukcesy społecznej lewicy XIX i XX wieku. Jej hasła, jej postulaty socjalne uznawane kiedyś za rewolucyjne i obrazoburcze dzisiaj przyjmowane są „za swoje” przez większość nurtów politycznych również od centrum na prawo.
Ale to wystąpienie skłania do refleksji innej. Czym mianowicie powinna być lewica społeczna w XXI wielu? Co powinno ją charakteryzować, wyróżniać spośród innych orientacji ideowych? Czy „socjalizowanie” różnych propozycji, projektów forsowanych przez nurty centrowe i prawicowe wystarczy? Czy „wywalczenie” w parlamencie 23% czegoś tam zamiast proponowanych 20 % czegoś tam zaspokaja aspiracje lewicy jako ruchu społecznego, czy uzasadnia zajmowanie miejsc na lewej stronie sali sejmowej? Dla mainstreamu, dla komercyjnych mediów niewątpliwie tak. W końcu jakaś lewica powinna w parlamencie być. Ale czy taka rola lewicy jest zasadna również z punktu widzenia najważniejszych problemów, wobec których staje człowiek, wobec toczących się z olbrzymią dynamiką zmian cywilizacyjnych i mającej już miejsce katastrofy klimatycznej? W znakomitej części obecną sytuację esencjonalnie zdiagnozował prof. Grzegorz Kołodko w ostatnim numerze „Zdania”. Pisze on:
„Coraz więcej wskazuje na to, że nie da się wyjść z wirażu, w którym znalazł się nasz świat bez kryzysu i kolejnych rewolucji. Lepiej byłoby poprzez wszechstronnie zrównoważony – politycznie, kulturowo, ekologicznie, gospodarczo, finansowo – rozwój i poprzez ewolucję, ale na to nas już, a zarazem jeszcze nie stać. Jaki kryzys – nie wiemy. Kiedy – też nie wiadomo, ale to już tylko kwestia czasu, sprzeczności jest bowiem coraz więcej. I nabierają one antagonistycznego charakteru. Wobec tego ich przezwyciężenie wymaga ruchów bez mała tektonicznych, zasadniczych zmian strukturalnych, przesunięć w systemach alternatywnych wartości i odmiennego niż obecny rozkładu sił i ról na globalnej scenie.
– Nie zostały usunięte systemowe i strukturalne źródła poprzedniego globalnego kryzysu finansowego. Górę wzięła zachłanność możnych tego świata i uległość elit politycznych wobec ich nacisków.
– Nie udało się do końca wyeliminować wpływów neoliberalizmu – ideologii z systemem marnych wartości oraz opartej na niej polityki i złej regulacji gospodarki – służącemu wzbogaceniu nielicznych kosztem większości. W rezultacie globalizacja, skądinąd nieodwracalna, wciąż nie ma charakteru dostatecznie inkluzyjwego, co jest warunkiem sine qua non zrównoważonego rozwoju.
– Nie udało się zahamować procesów dewastacji naturalnego środowiska człowieka i ocieplania klimatu. Ludzkość sama siebie wprowadza na drogę do termicznej zagłady…
– Nie udało się stłumić eskalacji dochodowych i majątkowych oraz wprowadzić gospodarki i społeczeństwa na drogę ich redukcji. Bez tego nie ma szans na zachowanie spójności społecznej w dłuższej perspektywie czasowej.
– Pogłębia się nierównowaga demograficzna skutkująca z jednej strony niebywałym rozstrzeleniem współczynników rozrodczości i w ślad za tym dysfunkcjonalną nadwyżką bądź deficytem rąk do pracy, z drugiej zaś masową migracją. Wielkie, liczące dziesiątki milionów osób fale uchodźców z miejsc, w których żyć spokojnie nie można… dopiero zaczną napływać do krajów bogatych.
– Narastają napięcia polityczne na tle niezdolności do koncyliacyjnego rozwiązywania piętrzących się ponadnarodowych problemów i braku mechanizmów sterowania współzależną gospodarką światową. Unoszą się upiory ksenofobii i szowinizmu, nowego nacjonalizmu i protekcjonalizmu, czemu towarzyszy druga zimna wojna i wojna handlowa wypowiedziana przez Stany Zjednoczone nie tylko Chinom i Rosji, lecz także własnym sojusznikom.”
Do tej opinii koniecznie dodać należy galopujący wręcz rozwój takich dziedzin jak łączność bezprzewodowa, Internet Rzeczy, sztuczna inteligencja, blockchain, biotechnologia, big-data, druk 3D, zaawansowana robotyzacja. Ten postęp technologiczny, ta czwarta rewolucja przemysłowa, podobnie jak poprzednie, zmieni dosłownie wszystko od finansów i gospodarki po kulturę, funkcjonowanie administracji publicznej i stosunki międzyludzkie. Tyle tylko, że dużo głębiej i w dużo krótszym czasie. To jest nieuniknione. Czwarta rewolucja przemysłowa to olbrzymi potencjał, który może być wykorzystany dla dobra ludzkości, ale też przeciwko niej. Z jednej strony nowe technologie stwarzają szanse na rozwój demokracji, społeczeństw obywatelskich, na powstrzymanie lub istotne ograniczenie zmian klimatycznych. Z drugiej jednak strony łatwo prowadzić mogą do jeszcze większego pogłębienia nierówności ekonomicznych i rażących dysproporcji w dobrostanie ludzi, do wzrostu bezrobocia i dehumanizacji istoty ludzkiej. Już dzisiaj są łakomym kąskiem dla kandydatów na dyktatorów wszelkiej maści, nabierających co raz większej wprawy w wykorzystywaniu dostępnych cyber-narzędzi do manipulowania społeczeństwem. Dzisiaj – a co będzie jutro?
Tymczasem czwarta rewolucja przemysłowa tym zasadniczo różni się od wcześniejszych, że o wiele łatwiej jest poddać jej rozwój społecznej kontroli. Dzieje się tak, gdyż jednym z jej głównych elementów jest powszechny dostęp do informacji i szybkość transmisji danych. Ale kto, jak nie lewica XXI wieku ma się o taki społeczny nadzór upomnieć?
I właśnie wobec tych wyzwań, nieznanych zupełnie naszym lewicowym, XIX-wiecznym antenatom lewica współczesna – jeśli chce być lewicą w ujęciu historycznym, przedstawić musi swoją alternatywę, swoją wizję społeczeństwa i państwa, swoją wizję gospodarki i stosunków międzyludzkich. Aby mogła to zrobić jej liderzy powinni najpierw dogłębnie zrozumieć nadciągające zmiany w ich najszerszym aspekcie, dostrzec największe szanse i największe zagrożenia dla zwykłego człowieka. Jeżeli tego nie uczynią, jeżeli horyzont ich patrzenia i ich cele ograniczą się do zdobycia paru procent poparcia w najbliższych wyborach parlamentarnych, to zastaną atrapą lewicy, halabardnikiem na scenie, na której odbywa się spektakl pisany przez prawicę.
Jacku, będę nudny: czytać i analizować wykład Z.Baumana w „Kuźnicy” (koniec marca 2012). Tam jest prawie wszystko o nas, o lewicy i zadaniach przed nią / nami stojącymi: opis sytuacji, analiza przyczyn oraz furtki które trzeba (w „realu” i głowach) otworzyć aby ruszyć w drogę „na powrót” do wartości nam bliskich. I „utopia” – coś co musi porwać ludzi, sen o lepszej przyszłości który chcemy zmaterializować (i musimy mówić, że go zmaterializujemy). Tak jak w „Międzynarodówce” się śpiewało i nadal śpiewa w różnych, poza-europejskich, częściach świata (w pewnym momencie): >…..myśl nowa blaski promiennymi…….Back to the Roots< – to tytułu płyty jednej moich ulubionych grup rockowych, Jethro Tull, ale i (tak sądzę) drogowskaz dla nas. Innego wyjścia nie ma. Bo świat nie ma już czasu błąkania się po zakamarkach "neoliberalnej pustyni" (jak Izraelici wywiedzeni z Egiptu przez Mojżesza). I tylko my możemy zaproponować diametralną, ludzką, humanistyczna przyszłość temu światu. Bo dylemat brzmi: "dead or alive".
Jak zapewne zauważyłeś od szeregu lat postuluję na moim blogu zwrócenie się lewicy ku utopii, ku wizjom dzisiaj nierealnym, które mogą być realne jutro. Tak naprawdę to moja pierwsza myśl w tym kierunku sformułowana została w grudniu 1992 r, kiedy to w regularnym pisemku wrocławskiej SdRP „TAMA” opublikowałem wstępniak: „Noworoczna przypowieść o odrzutowcach, Ewangelii i socjalizmie”. Obecnie za lewicę uważa się obrońców praw LGBT, a dzisiaj usłyszałem z ust ministra polskiego rządu, że wegetarianizm jest ideologią lewicową. Szkodliwą oczywiście. Innymi słowy prawica usiłuje dekretować co i kto jest lewicą, a co i kto nie. Dekretować w ten sposób, aby „lewicę” utrzymać jak najdalej od relacji człowiek – praca – kapitał, od realnych zagrożeń dla świata pracy, od utopii społecznych właśnie. Prawica dobrze wie, że dzisiejsza rzeczywistość to wczorajsza utopia. Chciało by się, aby tą prawdę przyswoili sobie również Ci, którzy mają ambicje przewodzenia lewicy społecznej w Polsce. Co do Baumana masz oczywiście rację. Ale świat pędzi z zawrotną prędkością do przodu. Baumanowi zapewne obce było pojęcie „ludzkiej chmury”, czyli systemu zatrudniania pracowników prze korporacje via Internet, gdzieś na drugim końcu świata. Oczywiście nie chodzi tylko o oszczędności „biurowe”, ale przede wszystkim o kreowanie nowej grupy pracowniczej bez żadnej ochrony ich praw. A lewica dzisiejsza zdaje się problemu nie dostrzegać. To oczywiście jeden z tysiąca szczegółowych problemów. Mądrość dzisiejszej lewicy powinna polegać na umiejętności patrzenia w przyszłość i wyciągania wniosków z przeszłości.
I jeszcze jedno Jacku – ad rem: wołanie o utopię, o zakreślanie horyzontu działania i myślenia o tym co niemożliwe z dzisiejszej perspektywy, ale ideowo i doktrynalnie bezwględne, wynika właśnie z mojego racjonalizmu, realizmu. Z wiary (pewności !) w Oświecenie i jej twórczą rolę w historii ludzkości. I dlatego też tak rozumiem, postrzegam lewicę i >lewicowośćtotalitarnąrządy dusz<). Tak lewicę rozumiał także inny człowiek lewicy Dario Fo. Daję przyklady ludzi kultury, światowego wymiaru, bo u nas jest z tym – lekko mówiąc- kiepsko.