Socjalista Albert Einstein

Zdecydowałem się zamieścić na moim blogu artykuł prof. Alberta Einsteina, geniusza matematyki i fizyki, wybitnego filozofa, ikony myśli naukowej XX wieku „Dlaczego socjalizm” jaki ukazał się w pierwszym wydaniu czasopisma „Montly Review” w maju 1947r.

Wyznam, że ogromne wrażenie zrobiła na mnie prostota i logika rozumowania Alberta Einsteina, ale poraziła mnie niezwykła aktualność jego przemyśleń. Oto ten artykuł.

Albert Einstein
DLACZEGO SOCJALIZM?
01 maja 2009
”Monthly Review vol. 57, no. 1 [2005]).

Czy jest wskazane, aby ktoś, kto nie jest znawcą zagadnień ekonomicznych i społecznych, wypowiadał się na temat socjalizmu? Wierzę z kilku powodów, że tak.

Rozważmy najpierw tę kwestię z punktu widzenia wiedzy naukowej. Mogłoby się wydawać, że nie ma zasadniczych różnic metodologicznych między astronomią a ekonomią: naukowcy z obu dziedzin próbują odkryć prawa ogólnej akceptacji dla określonej grupy zjawisk, aby wzajemne powiązania tych zjawisk były jak najbardziej zrozumiałe. Ale w rzeczywistości takie różnice metodologiczne istnieją. Odkrywanie ogólnych praw w dziedzinie ekonomii utrudnia okoliczność, że na obserwowane zjawiska gospodarcze często wpływa wiele czynników, które bardzo trudno osobno ocenić. Ponadto, doświadczenie, które zgromadziło się od początku tak zwanego cywilizowanego okresu w historii ludzkości, było – jak wiadomo – w dużym stopniu uzależnione i ograniczone przez przyczyny, które bynajmniej nie mają charakteru wyłącznie ekonomicznego. Na przykład większość głównych państw swoje miejsce w historii zawdzięczała podbojom. Narody podbijające ustanowiły się, prawnie i ekonomicznie, jako uprzywilejowana klasa podbitego kraju. Zagarnęli dla siebie monopol na własność ziemską i wyznaczyli kapłaństwo spośród swoich szeregów. Kapłani, sprawując kontrolę nad edukacją, uczynili z klasowego podziału społeczeństwa trwałą instytucję i stworzyli system wartości, którymi odtąd ludzie kierowali się, w dużej mierze nieświadomie, w swoich zachowaniach społecznych. Ale tradycja historyczna jest, że tak powiem, wczorajsza; nigdzie tak naprawdę nie przezwyciężyliśmy tego, co Thorstein Veblen nazwał „fazą drapieżnictwa” w rozwoju człowieka. Obserwowalne fakty ekonomiczne należą do tej fazy i nawet takie prawa, jakie możemy z nich wyprowadzić, nie mają zastosowania do innych faz. Ponieważ prawdziwym celem socjalizmu jest właśnie przezwyciężenie i wyjście poza drapieżną fazę rozwoju ludzkości, nauka ekonomiczna w swoim obecnym stanie może rzucić niewiele światła na socjalistyczne społeczeństwo przyszłości.

Po drugie, socjalizm jest ukierunkowany na cel społeczno-etyczny. Nauka jednak nie może tworzyć celów, a tym bardziej zaszczepiać ich istotom ludzkim; nauka może, co najwyżej dostarczyć środków do osiągnięcia określonych celów. Ale same cele są wymyślane przez osobowości o wzniosłych ideałach etycznych i – jeśli te cele nie są martwe, ale żywe i energiczne – są przyjmowane i realizowane przez tych wielu ludzi, którzy na wpół nieświadomie determinują powolną ewolucję społeczeństwa.

Z tych powodów powinniśmy uważać, aby nie przeceniać nauki i metod naukowych, gdy chodzi o problemy ludzkie; i nie powinniśmy zakładać, że eksperci są jedynymi, którzy mają prawo wypowiadać się w kwestiach dotyczących organizacji społeczeństwa.

Od jakiegoś czasu niezliczone głosy twierdzą, że społeczeństwo ludzkie przechodzi kryzys, że jego stabilność została poważnie zachwiana. Charakterystyczne dla takiej sytuacji jest to, że jednostki odczuwają obojętność, a nawet wrogość wobec grupy, małej lub dużej, do której należą. Aby zilustrować moje znaczenie, pozwolę sobie zapisać tutaj osobiste doświadczenie. Niedawno dyskutowałem z inteligentnym i dobrze wykształconym człowiekiem o groźbie kolejnej wojny, która moim zdaniem poważnie zagroziłaby istnieniu ludzkości, i zauważyłem, że tylko ponadnarodowa organizacja zapewni ochronę przed tym niebezpieczeństwem. Na to mój gość, bardzo spokojnie i chłodno, powiedział do mnie: „Dlaczego tak głęboko sprzeciwiasz się zniknięciu rodzaju ludzkiego?”

Jestem pewien, że jeszcze sto lat temu nikt tak lekko nie wygłosiłby takiego oświadczenia. Jest to stwierdzenie człowieka, który na próżno dążył do osiągnięcia wewnętrznej równowagi i mniej lub bardziej stracił nadzieję na sukces. Jest to wyraz bolesnej samotności i izolacji, z powodu których tak wielu ludzi cierpi w tych dniach. Jaka jest przyczyna? Czy jest jakieś wyjście?

Łatwo jest postawić takie pytania, ale trudno na nie odpowiedzieć z jakimkolwiek stopniem pewności. Muszę jednak starać się, jak mogę, choć mam świadomość, że nasze uczucia i dążenia są często sprzeczne i niejasne, i że nie da się ich wyrazić w łatwych i prostych formułach.

Człowiek jest jednocześnie istotą samotną i społeczną. Jako istota samotna stara się chronić egzystencję swoją i najbliższych, zaspokajać osobiste pragnienia i rozwijać wrodzone zdolności. Jako istota społeczna stara się zdobyć uznanie i sympatię bliźnich, dzielić ich przyjemności, pocieszać ich w smutkach i poprawiać ich warunki życia. Dopiero istnienie tych różnorodnych, często sprzecznych ze sobą dążeń stanowi o szczególnym charakterze człowieka, a ich specyficzne połączenie decyduje o tym, w jakim stopniu jednostka może osiągnąć wewnętrzną równowagę i przyczynić się do pomyślności społeczeństwa. Jest całkiem możliwe, że względna siła tych dwóch popędów jest zasadniczo ustalana przez dziedziczenie. Jednak osobowość, która ostatecznie się wyłania, jest w dużej mierze kształtowana przez środowisko, w którym człowiek się znajduje podczas swojego rozwoju, przez strukturę społeczeństwa, w którym dorasta, przez tradycję tego społeczeństwa i przez ocenę poszczególnych typów jego zachowania. Abstrakcyjne pojęcie „społeczeństwo” oznacza dla jednostki ludzkiej całkowitą sumę jej bezpośrednich i pośrednich relacji ze współczesnymi i wszystkimi ludźmi wcześniejszych pokoleń. Jednostka jest w stanie myśleć, czuć, dążyć i pracować samodzielnie; ale jest tak bardzo zależna od społeczeństwa – w swojej fizycznej, intelektualnej i emocjonalnej egzystencji – że niemożliwe jest myślenie o niej lub zrozumienie jej poza ramami społeczeństwa. To „społeczeństwo” zapewnia człowiekowi żywność, odzież, dom, narzędzia pracy, język, formy myślenia i większość treści myśli; jego życie jest możliwe dzięki pracy i osiągnięciom wielu milionów przeszłych i obecnych, które są ukryte za małym słowem „społeczeństwo”.

Jest więc oczywiste, że zależność jednostki od społeczeństwa jest dziełem natury, którego nie można skasować – tak jak w przypadku mrówek i pszczół. Jednak podczas gdy cały proces życiowy mrówek i pszczół jest ustalony w najdrobniejszych szczegółach przez sztywne, dziedziczne instynkty, wzorzec społeczny i wzajemne relacje między istotami ludzkimi są bardzo zmienne i podatne na zmiany. Pamięć, zdolność tworzenia nowych kombinacji, dar komunikacji ustnej umożliwiły rozwój człowieka, który nie jest podyktowany koniecznością biologiczną. Takie zmiany przejawiają się w tradycjach, instytucjach i organizacjach; w literaturze; w dorobku naukowym i inżynierskim; w dziełach sztuki. Wyjaśnia to, jak to się dzieje, że w pewnym sensie człowiek może wpływać na swoje życie poprzez własne postępowanie,

Człowiek nabywa przy urodzeniu, poprzez dziedziczenie, biologiczną konstytucję, którą musimy uważać za stałą i niezmienną, w tym naturalne popędy, które są charakterystyczne dla gatunku ludzkiego. Ponadto w ciągu swojego życia nabywa konstytucję kulturową, którą przejmuje od społeczeństwa poprzez komunikację i wiele innych rodzajów wpływów. To właśnie ta kulturowa konstytucja, która wraz z upływem czasu podlega zmianom w bardzo dużym stopniu determinuje relacje między jednostką a społeczeństwem. Dzięki porównawczym badaniom tak zwanych kultur prymitywnych współczesna antropologia nauczyła nas, że społeczne zachowania istot ludzkich mogą się znacznie różnić w zależności od dominujących wzorców kulturowych i typów organizacji dominujących w społeczeństwie.

Jeśli zadajemy sobie pytanie, jak zmienić strukturę społeczeństwa i postawy kulturowe człowieka, aby życie człowieka było jak najbardziej satysfakcjonujące, to powinniśmy stale mieć świadomość, że istnieją pewne uwarunkowania, których nie jesteśmy w stanie zmienić. Jak wspomniano wcześniej, biologiczna natura człowieka, ze wszystkich praktycznych powodów, nie podlega zmianom. Ponadto rozwój technologiczny i demograficzny ostatnich kilku stuleci stworzył warunki, które mają trwale pozostać. W stosunkowo gęsto zaludnionych populacjach, dysponujących dobrami niezbędnymi do ich dalszej egzystencji, bezwzględnie konieczny jest skrajny podział pracy i wysoce scentralizowany aparat produkcyjny. Okres, kiedy jednostki lub stosunkowo niewielkie grupy mogły być całkowicie samowystarczalne, który z perspektywy czasu wydaje się tak idylliczny, bezpowrotnie minął.

Doszedłem już do punktu, w którym mogę pokrótce wskazać, co stanowi dla mnie istotę kryzysu naszych czasów. Dotyczy on relacji jednostki ze społeczeństwem. Jednostka stała się bardziej niż kiedykolwiek świadoma swojej zależności od społeczeństwa. Ale nie doświadcza tej zależności jako pozytywnego atutu, jako organicznej więzi, jako siły ochronnej, ale raczej jako zagrożenie dla swoich praw naturalnych, a nawet dla swojej egzystencji ekonomicznej. Co więcej, jego pozycja w społeczeństwie jest taka, że egoistyczne popędy jego osobowości są stale akcentowane, podczas gdy jego popędy społeczne, które z natury są słabsze, stopniowo się pogarszają. Wszyscy ludzie, niezależnie od ich pozycji w społeczeństwie, cierpią z powodu tego procesu degradacji. Nieświadomie więźniowie własnego egoizmu, czują się niepewni, samotni, pozbawieni naiwności, prostoty i nieskomplikowanej radości życia. Człowiek może znaleźć sens życia, krótkiego i niebezpiecznego, tylko poprzez poświęcenie się społeczeństwu.

Ekonomiczna anarchia społeczeństwa kapitalistycznego, jaka istnieje dzisiaj, jest moim zdaniem prawdziwym źródłem zła. Widzimy przed sobą ogromną wspólnotę wytwórców, której członkowie nieustannie dążą do pozbawienia się nawzajem owoców swojej zbiorowej pracy – nie siłą, lecz na ogół w wiernym przestrzeganiu prawnie ustanowionych zasad. W związku z tym ważne jest, aby zdać sobie sprawę, że środki produkcji – to znaczy cała zdolność produkcyjna potrzebna do produkcji dóbr konsumpcyjnych, jak również dodatkowych dóbr kapitałowych – mogą zgodnie z prawem być i w większości są prywatną własnością osób fizycznych.

Dla uproszczenia w dalszych rozważaniach będę nazywał „robotnikami” wszystkich tych, którzy nie mają udziału we własności środków produkcji — chociaż nie całkiem odpowiada to zwyczajowemu używaniu tego terminu. Właściciel środków produkcji jest w stanie kupić siłę roboczą robotnika. Używając środków produkcji, robotnik wytwarza nowe dobra, które stają się własnością kapitalisty. Zasadniczą kwestią w tym procesie jest relacja między tym, co robotnik wytwarza, a tym, co mu się opłaca, mierzone w kategoriach realnej wartości. O ile umowa o pracę jest „darmowa”, o tym, co robotnik otrzymuje, decyduje nie rzeczywista wartość wytwarzanych przez niego dóbr, ale jego minimalne potrzeby i zapotrzebowanie kapitalistów na siłę roboczą w stosunku do liczby robotników konkurujących o oferty pracy.

Kapitał prywatny ma tendencję do koncentrowania się w nielicznych rękach, częściowo z powodu konkurencji między kapitalistami, a częściowo dlatego, że rozwój technologiczny i rosnący podział pracy zachęcają do tworzenia większych jednostek produkcyjnych kosztem mniejszych. Rezultatem tych wydarzeń jest oligarchia kapitału prywatnego, którego ogromnej siły nie może skutecznie powstrzymać nawet demokratycznie zorganizowane polityczne społeczeństwo. Jest to prawdą, ponieważ członkowie ciał ustawodawczych są wybierani przez partie polityczne, w dużej mierze finansowane lub w inny sposób będące pod wpływem prywatnych kapitalistów, którzy ze wszystkich praktycznych powodów oddzielają elektorat od władzy ustawodawczej. Konsekwencją jest to, że przedstawiciele ludu w rzeczywistości nie chronią w wystarczającym stopniu interesów upośledzonych grup ludności. Ponadto, w istniejących warunkach prywatni kapitaliści nieuchronnie kontrolują, bezpośrednio lub pośrednio, główne źródła informacji (prasa, radio, edukacja). Jest zatem niezwykle trudne, a w większości przypadków wręcz niemożliwe, aby pojedynczy obywatel doszedł do obiektywnych wniosków i inteligentnie wykorzystał swoje prawa polityczne.

Sytuację panującą w gospodarce opartej na prywatnej własności kapitału charakteryzują zatem dwie główne zasady: po pierwsze, środki produkcji (kapitał) są własnością prywatną i właściciele rozporządzają nimi według własnego uznania; po drugie, umowa o pracę jest bezpłatna. Oczywiście w tym sensie nie ma czegoś takiego jak czyste społeczeństwo kapitalistyczne. W szczególności należy zauważyć, że robotnikom, poprzez długie i zaciekłe walki polityczne, udało się zapewnić nieco ulepszoną formę „darmowej umowy o pracę” dla niektórych kategorii pracowników. Ale jako całość, dzisiejsza gospodarka niewiele różni się od „czystego” kapitalizmu.

Produkcja jest prowadzona dla zysku, a nie dla użytku. Nie ma przepisu, że wszyscy zdolni i chętni do pracy zawsze będą w stanie znaleźć zatrudnienie; prawie zawsze istnieje „armia bezrobotnych”. Pracownik stale obawia się utraty pracy. Ponieważ bezrobotni i słabo opłacani pracownicy nie zapewniają rentownego rynku, produkcja dóbr konsumpcyjnych jest ograniczona, czego konsekwencją są ogromne trudności. Postęp technologiczny często skutkuje większym bezrobociem, a nie zmniejszeniem ciężaru pracy dla wszystkich. Motyw zysku, w połączeniu z konkurencją między kapitalistami, odpowiada za niestabilność w akumulacji i wykorzystaniu kapitału, co prowadzi do coraz ostrzejszych kryzysów. Nieograniczona konkurencja prowadzi do ogromnego marnotrawstwa siły roboczej,

To okaleczanie jednostek uważam za najgorsze zło kapitalizmu. Cały nasz system edukacji cierpi z powodu tego zła. Przesadna postawa współzawodnictwa jest wpajana uczniowi, który jest szkolony, by czcić osiągnięcie sukcesu jako przygotowanie do przyszłej kariery.

Jestem przekonany, że istnieje tylko jeden sposób na wyeliminowanie tego poważnego zła, a mianowicie poprzez ustanowienie gospodarki socjalistycznej, której towarzyszyć będzie system edukacyjny zorientowany na cele społeczne. W takiej gospodarce środki produkcji są własnością samego społeczeństwa i są wykorzystywane w zaplanowany sposób. Gospodarka planowa, dostosowująca produkcję do potrzeb społeczności, rozdzielałaby pracę do wykonania między wszystkich zdolnych do pracy i gwarantowałaby środki do życia każdemu mężczyźnie, kobiecie i dziecku. Edukacja jednostki, oprócz promowania jej własnych wrodzonych zdolności, miałaby na celu rozwinięcie w niej poczucia odpowiedzialności za bliźnich zamiast gloryfikowania władzy i sukcesu w naszym obecnym społeczeństwie.

Niemniej jednak należy pamiętać, że gospodarka planowa to jeszcze nie socjalizm. Gospodarce planowej jako takiej może towarzyszyć całkowite zniewolenie jednostki. Osiągnięcie socjalizmu wymaga rozwiązania kilku niezwykle trudnych problemów społeczno-politycznych: jak można, wobec daleko idącej centralizacji władzy politycznej i gospodarczej, nie dopuścić do tego, by biurokracja stała się wszechpotężna i arogancka? W jaki sposób można chronić prawa jednostki, a tym samym zapewnić demokratyczną przeciwwagę dla potęgi biurokracji?

Jasność co do celów i problemów socjalizmu ma największe znaczenie w naszym okresie przejściowym. Ponieważ w obecnych warunkach swobodna i nieskrępowana dyskusja na te tematy jest mocno tabu, uważam założenie tego czasopisma („Monthly Review” – JU) za ważną służbę publiczną.

Autor: Jacek Uczkiewicz

Szczegóły na FB: https://www.facebook.com/jacek.uczkiewicz/about?section=bio&pnref=about

2 myśli w temacie “Socjalista Albert Einstein”

  1. Chapeaux bas Jacku za przypomnienie tego, pocjodzacego sprzed ponad 70 laty, tekstu wybitnego uczonego i giganta myśli ludzkiej. Smutnym jest tylko to, że po tylu latach treść jest niezwykle aktualna. Czyli historia zatoczyła mimo wszystko koło. Rynek z neoliberalną mordą za pomocą prymitywnych czcicieli zwanych politykami – w tym niestety duża rola tzw. lewicowcow (szkodników – przede wszystkim Blair, Clinton, Holland, a po części i Schroeder) – zaorał to co wykuto w kulturze (bo starcie kapitału i pracy swe efekty daje właśnie w kulturze) przez 50 lat „powojnia”. A kapitał poddawał się przez te półwiecze naciskowi „świata pracy” i żądań organizacji relacji interpersonalnych w kierunku sprawiedliwości i równość gdyż istniał potężny konkurent, w swoim czasie, realny rywal: zarówno.”na zewnątrz” – blok z ZSRR na czele jak wewnątrz – partie kubistyczne i „komunizujące” a zwłaszcza socjaliści i socjaldemokraci „oblaskawiajacy” i zakładający kapitałowi kaganiec na jego „mordę” + związki zawodowe. Aby odwrócić te trendy i w zakopany 1,5 m. pod ziemię neoliberalny kapitalizm wbić osinowy kołek trzeba wrócić „do źródeł”. I zacząć na powrót – może z siłą (?) – zakładać kaganiec na mordę kapitałowi.

  2. Czy Pan tak zawsze bredzi, czy tylko pod wpływem jakichś substancji? Pana wpis jest bełkotliwy i nędzny gramatycznie, tak że trudno jest nawet zrozumieć jego sens. Ale to może lepiej, bo „rynek z neoliberalną mordą za pomocą prymitywnych czcicieli zwanych politykami” to fraza o szczególnej górnolotności i jako taka nie podlega żadnej racjonalnej analizie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *