Wszystko dzisiaj jest narodowe: stadiony, lockdowny, fundusze, szpitale marsze itp, itd. Wygląda na to, że bliscy jesteśmy też narodowemu, zbiorowemu samobójstwu. Nie będzie to pierwsze takie samobójstwo w dziejach Europy. Za każdym jednak razem kończyło się wielką tragedią nieszczęsnego narodu i często jego sąsiadów.
United Survey ogłosił wyniki badań opinii Polaków na temat powiązania systemu budżetowego Unii Europejskiej z przestrzeganiem w kraju-beneficjencie unijnej pomocy budżetowej zasad prawnych obowiązujących w Unii. Wyniki są znamienne. 46% Polaków uważa otóż, że Polska powinna odrzucić taki mechanizm (37% jest przeciwnego zdania). W przypadku zaś wprowadzenia takiego mechanizmu w UE za polskim veto budżetowym opowiada się aż 57%, a przeciwnego zdania jest tylko 19%. Jeśli wyniki te potwierdzą inne sondaże, to znak, że naród polski mentalnie wkroczył już na ścieżkę wyjścia z Unii Europejskiej, czyli, w obecnej sytuacji geopolitycznej na ścieżkę samozagłady. Oczywiście nie jutro, czy pojutrze, ale kierunek jest oczywisty i jednoznaczny.
Taki wynik sondażu zdaje się świadczyć o tym, że większość Polaków nie rozumie Unii Europejskiej i – co gorsza – nie stara się jej zrozumieć. Wbrew temu, co pisze wielu komentatorów wprowadzenie mechanizmu powiązania wydatków budżetowych UE z przestrzeganiem praworządności w poszczególnych krajach nie jest wcale grą: praworządność za pieniądze. Sprawa jest dużo głębsza. Z jednej strony społeczeństwa państw – płatników netto do budżetu unijnego, opartych na wspólnotowych zasadach prawnych sprzeciwiają się wydawania pieniędzy swoich podatników na kraje, które w świetle tych zasad, oparte są nie na prawie a na bezprawiu – tak jak to ma miejsce w Polsce. Te państwa widzą w Polsce zagrożenie dla swoich systemów prawnych i społecznych, nigdy nie zaakceptują polskich metod powoływania sędziów, działalności prokuratury czy obchodzenia się z literą ustaw z litera Konstytucji na czele.
Jest i druga, ideowa warstwa problemu. Funkcjonowanie systemu prawnego państwa członkowskiego Unii Europejskiej nie jest wyłączną sprawą tego państwa. Cała, rozbudowana sieć powiązań gospodarczych i instytucjonalnych pomiędzy państwami unijnymi zasadza się na domniemaniu, że systemy prawne tych państw są ze sobą kompatybilne, że można bez zastrzeżeń akceptować wyroki sądów w tych państwach w sprawach dotyczących tych relacji. Jaskrawe odstępstwo od wspólnych zasad, a zwłaszcza dające uzasadnione powody do kwestionowania niezawisłości systemu sądownictwa kraju członkowskiego działać będzie odstraszająco na wszelkie inicjatywy kontynuowania lub inicjowania takich relacji. A to godzi w najważniejszą, historycznie przełomową ideę Unii Europejskiej: współpraca zamiast rywalizacji.
Te wszystkie argumenty albo nie są dostrzegane, albo nie są zrozumiałe dla większości Polaków. Niestety, nie jest dla nich zrozumiałe i to, że ochrona niezawisłości polskiego wymiaru sprawiedliwości jest ich, Polaków, najbardziej żywotnym interesem. Wyniki sondażu United Survey zdają się sugerować akceptację większości polskiego społeczeństwa dla rażącego odstępstwa od zasad państwa prawnego. Pora postawić pytanie: odstępstwa na rzecz czego? W imię czego?
Wynik sondażu tłumaczyć można tylko w jeden sposób: debata publiczna, relacje społeczne w naszym kraju zdominowane zostały przez emocje, przez kreowanie i sterowanie emocjami. Racjonale rozumowanie, oparte na wiedzy zostało zepchnięte w kąt, merytoryczne autorytety we wszystkich dziedzinach zostały zdeprecjonowane, czasami wręcz ośmieszone.
Przez 16 lat członkostwa w Unii Europejskiej nie tylko nie unowocześniono pojęcia polskiego patriotyzmu przez wzbogacenie go o cnotę działalności na rzecz umacniania i wzbogacania Wspólnoty, a wręcz przeciwnie. Symbolem postawy patriotycznej stało się sprzeciwianie się CAŁEJ (za wyjątkiem Węgier) Unii. Większość Polaków popiera veto, gdyż, prawdopodobnie, znajduje w tym dowód, manifestację swojego patriotyzmu. Bez zrozumienia znaczenia takiego gestu nie tylko dla pozostałych członków Unii, ale i dla własnego państwa i społeczeństwa.
Przez 16 lat swojego członkostwa w Unii europejskiej Polska nie zrobiła dosłownie nic dla umocnienia Wspólnoty. Szczególnie czarną rolę odgrywa tu PiS, któremu wyraźnie przypadła do gustu rola kamyka w unijnym bucie lub wrzodu na pośladku. Polska nie wyszła z żadną pozytywną, konstruktywną inicjatywą ogólno-europejską. Wręcz przeciwnie: to z Warszawy płynęły inicjatywy rozmiękczające Unię, rozsadzające ją od środka. Polska zyskała sobie przydomek pożytecznego idioty, który ochoczo, z pełnym zaangażowaniem realizuje antyeuropejską politykę bądź to Stanów Zjednoczonych bądź Rosji. Byle tylko być na fali, byle dużą czcionką na pierwszych stronach gazet: – Ptarzcie! tak uwieramy ich w bucie, że muszą z nami się liczyć! Jesteśmy wielcy!
Demontaż Unii Europejskiej, w który dużymi literami wpisuje się Polska musi doprowadzić do ogólnonarodowej tragedii. Oczywiście, prawicowi politycy podniosą wrzask, że oni wcale nie chcą demontażu Unii, a tylko chcą jej głębokich reform. Metoda podkładania bomby pod wieloletnią perspektywę finansową Unii Europejskiej jest aktem politycznego i gospodarczego terroryzmu wobec pozostałych członków. Jest aktem terrorystycznym dokonywanym przez Jarosława Kaczyńskiego, jak się wydaje, za aprobata większości społeczeństwa
Europa bez Polski da sobie doskonale radę – pewnie nawet lepiej niż z Polską. Czy Polska bez Unii Europejskiej sobie poradzi? Rzecz wielce wątpliwa. Zostaniemy osamotnieni na wezbranym, burzliwym morzu, otoczeni jeśli nie wrogami, to z pewnością państwami, których szacunek do nas i zaufanie będą bardzo wątpliwe. W takiej sytuacji państwo, które epidemia nie najgroźniejszego wszak wirusa rozłożyła na łopatki nie ma szans na żaden rozwój. I ziści się zapowiedź Kaczyńskiego: „choćbyśmy mieli pozostać samotną wyspą..!” Będziemy wsypą samotną, odizolowaną od świata, którą z daleka omijać będą wszyscy. A wówczas będziemy mogli wreszcie, nie nękani przez nikogo żadnymi trybunałami, zasadami, prawami itp. zająć się sami sobą. Z Bożą pomocą.