Ciekawie rozwija się afera wykorzystywania danych Facebooka do manipulacji kampaniami wyborczymi. Początkowo chodziło o wybory prezydenta USA oraz o kampanię przed brytyjskim referendum w sprawie Berxitu. Pisałem o tym we wpisie „Truchtająca lewica” z maja 2017. Polskie media nie zajmowały się właściwie tematem – w przeciwieństwie do prasy amerykańskiej i brytyjskiej. Głównym bohaterem tej zachodnich mediów był do niedawna amerykański miliarder, jeden z głównych sponsorów kampanii Trumpa – Robert Mercer. W ostatnich tygodniach skandal wybuchł ze wzmożoną siłą, a to za sprawą ujawnienia w nim roli spółki Cambridge Analytica oraz przekazywania tej spółce, ponoć dla celów naukowych, danych dziesiątków milionów użytkowników Facebooka, wykorzystywanych następnie przez CA do profilowania kampanii wyborczych. Przesłuchania w Senacie USA, dwa dochodzenia w Wielkiej Brytanii, w tym jedno przed Komisją Wyborczą, prawdopodobnie w sprawie nielegalnego finansowania przez Mercera kampanii lidera brytyjskich eurosceptyków Nigela Farage’a.
Polskie media ożywiły się ostatnimi dniami koncentrując się na aspekcie „wycieku” danych z Facebooka. A szkoda. Jak wynika z doniesień zachodnich mediów konsultingowa firma Cambridge Analytica – czarny bohater tego dramatu – „praktykowała” nie tylko w USA i Wielkiej Brytanii. Mowa jest o innych państwach, w tym również o „jednym z państw wschodniej Europy” oraz o znacznie szerszym zakresie usług jak rozpowszechnianie „fake-news”, dyskredytacja przeciwników politycznych i tym podobne. Z drugiej strony po Polsce od dawna krąży pogłoska, że Prawo i Sprawiedliwość wspierane było w swoich kampaniach przez jakąś amerykańską firmę doradczą. Czyżby była nią Cambridge Analytica? Nie byłoby więc od rzeczy, aby tym właśnie wątkiem zainteresowali się Polsce dziennikarze śledczy, choćby po to, aby upewnić Naród, że to nie Polska była tym tajemniczym „krajem z Europy wschodniej” i że nie PiS był beneficjentem podejrzanych praktyk podejrzanej amerykańskiej spółki.
Jak ujawnia dzisiaj The Guardian, spółka-matka Cambridge Analytica, amerykańska firma SCL Group, już w 2013 roku otrzymała od brytyjskiego Ministerstwa Obrony status „List X”, upoważniający ją do dostępu do tajnych dokumentów. Było to związane z realizacją dwóch projektów wspólnie z ministerstwem, w tym Projektu DUCO, służącemu analizie reakcji społeczeństwa na niektóre rządowe metody komunikacji. Dochodzenia w tej sprawie domaga się między innymi przewodniczący komisji spraw wewnętrznych brytyjskiego parlamentu. Mając na uwadze wielce zażyłe ostatnio stosunki pomiędzy Novgorodzką a Downing Street warto zadać też pytanie na ile rząd pisowski korzysta z doświadczeń brytyjskich kolegów, na ile wykorzystuje poufne dane osobowe do modelowania swojej techniki przekazu, na ile korzysta z amerykańskich technik społecznej manipulacji.