Logo Najwyższej Izby Kontroli jest dzisiaj powszechnie znane, ale na potrzeby tego wpisu przypomnę je. Wygląda ono tak:
Jego historia jest następująca. Gdzieś, chyba w 1997, wystąpiłem na posiedzeniu Kierownictwa NIK z propozycją sporządzenia jakiegoś logo naszej instytucji, którym znaczyć będziemy wszystkie dokumenty i wydawnictwa niewymagające oficjalnego godła państwowego i które będzie znakiem rozpoznawczym Izby. Prezes Wojciechowski bez entuzjazmu, ale na tą propozycję przystał, powierzając mi doprowadzenie sprawy do końca. O sporządzenie kilku wariantów logo zwróciłem się do znanego warszawskiego grafika, specjalizującego się w tych formach graficznych. Po kilku miesiącach wylądowały na moim biurku trzy propozycje, z których ta powyżej najbardziej przypadła mi do gustu. Zapytałem jednak autora skąd pomysł na zawijasy. Odpowiedź artysty była znamienna:
– Te zawijasy mają nawiązywać do grafiki przedwojennych obligacji skarbowych i bankowych. Grafika taka miała na celu utwierdzać ich posiadacza, nabywcę o wiarygodności emitenta, stanowiła niejako graficzny symbol tej wiarygodności. A cóż Panie Prezesie jest najważniejsze dla instytucji, którą Pan reprezentuje? Właśnie wiarygodność.
Kierownictwu NIK przedstawiłem wersje logo ze zdecydowanym wskazaniem na ten właśnie wariant. Używanie logo było z początku ograniczone, ale bardzo szybko rozprzestrzeniło się na wszystkie aspekty działania Izby: od oficjalnych dokumentów przez wydawnictwa do materiałów promocyjnych. Ten znak graficzny jest ważny nie tylko dla zewnętrznych odbiorców NIK-owskich materiałów. Codziennie przypomina on również wszystkim pracownikom NIK o ich powinności strzeżenia tej wartości, jaką jest wiarygodność.
Dlatego trafia mnie wszystko, co może mnie trafić, gdy w mediach oglądam zdjęcia jak to: