Jorge Mario Bergolio, argentyński duchowny katolicki, znany jako Papież Franciszek ma już 87 lat, a jego poważny stan zdrowia nie rokuje raczej nadziei na długie jeszcze lata pontyfikatu. A szkoda. Kilka dni temu Papież ogłosił swoją kolejną, niektórzy mówią że już ostatnią encyklikę „Laudate Deum”. Jest ona wprost kontynuacja poprzednich encyklik „Laudato Si’” (2015) i „Fratelli tutti” (2020 ). Dzieła te zasługują moim zdaniem na szczególną uwagę niezależnie od tego, czy ktoś jest wierzącym katolikiem, wyznawcą innej religii, ateistą czy jak ja – agnostykiem.
Nie zamierzam rozwodzić się nad wewnętrznymi problemami kościoła katolickiego, nad przyczynami jego bankructwa moralnego, powiększającą się nieustannie pustką w kościołach co wprost zapowiada bankructwo materialne. Nie zamierzam tym bardziej rozwodzić się nad kwestiami teologicznymi, którymi z natury rzeczy przepełnione są encykliki Franciszka. To natomiast, co zwróciło moją szczególną uwagę to analiza obecnej sytuacji naszego na Ziemi świata, problemów społecznych, egzystencjalnych, gospodarczych, technologicznych, a nade wszystko problemów związanych z nieubłaganie następującymi zmianami klimatycznymi. Papieska analiza poprzedza diagnozę, a ta z kolei zalecenia i rady Papieża na przyszłość.
Tekst papieskich encyklik nie jest tekstem politycznym w konwencjonalnym rozumieniu tego słowa. Przemyślenia, oceny i wnioski wyrażane są zwyczajowo w formie bardzo ogólnej, nie wprost. Tym nie mniej, przy całej tej konwencji papieskiego przekazu nie można jego tekstów interpretować dowolnie. Przekaz jest jasny: ludzkość staje przed największym wyzwaniem w swojej historii, przed problemem przetrwania nie w skali wsi, państwa czy kontynentu, lecz w skali globalnej i dlatego potrzebne są zmiany.
Rzecz znamienna – fundamentem dla wielowątkowych papieskich rozważań są kwestie ekologiczne, relacji człowieka z naturą i odpowiedzialności człowieka za swoje zachowanie wobec natury. Papież Franciszek pisze między innymi: „… mówimy, że otaczający nas świat jest przedmiotem wyzysku, nieokiełznanej eksploatacji, nieograniczonych ambicji. Nie możemy też powiedzieć, że natura jest jedynie „oprawą”, w której możemy rozwijać nasze życie i projekty, ponieważ „jesteśmy w nią włączeni, jesteśmy jej częścią i wzajemnie się przenikamy””. A dalej: „Wyklucza to pogląd, jakoby człowiek był kimś obcym, czynnikiem zewnętrznym zdolnym jedynie do szkodzenia środowisku. Musi on być traktowany jako część przyrody. Ludzkie życie, inteligencja i wolność są wpisane w przyrodę, która wzbogaca naszą planetę i są częścią jej wewnętrznych sił i równowagi.”
Jak wobec takiego stanowiska czują się osoby pokroju ministra Szyszko, który rzeź puszczy Białowiejskiej uzasadniał również teologicznie głosząc, że „przecież Bóg uczyni Ziemie poddaną człowiekowi”, więc możemy z nią (naturą J.U.) dowolnie postępować.” Dwa różne światy.
Kwestie relacji człowiek – przyroda nie bez przypadek stał się kanwą do dalszych rozważań Papieża Franciszka. Wszak jeśli zmiany w środowisku naturalnym człowieka, te zachodzące niezależnie od naszej woli, jak i te, których sprawcą rzeczywistym lub potencjalnym (wojna atomowa) jest/może być człowiek spowodują radykalne zmniejszenie liczby Ziemian, to wszelkie dywagacje na temat poziomu życia, demokracji czy współpracy międzyludzkiej przestaną mieć jakiekolwiek znaczenie.
Papież jest głęboko przekonany, że człowiek jest w znacznej mierze odpowiedzialny za zamiany klimatyczne i dowodzi słuszności swoich przekonań. Wskazuje również na przyczyny tego stanu rzeczy. Pisze między innymi: „Proces degradacji środowiska ludzkiego i środowiska przyrodniczego zachodzi jednocześnie i nie poradzimy sobie z degradacją środowiska naturalnego, jeśli nie zwrócimy uwagi na przyczyny związane z degradacją człowieka i społeczeństwa. W istocie degradacja środowiska i degradacja społeczeństwa wyrządzają szczególną szkodę najsłabszym mieszkańcom planety. Zarówno wspólne doświadczenia życia codziennego, jak badania naukowe wskazują, że najpoważniejsze skutki wszystkich przestępstw przeciwko środowisku znoszą ludzie najubożsi”.
A dalej: „Wynika to (brak skutecznych działań, J.U.) po części z faktu, że różni specjaliści, osoby opiniotwórcze, środki przekazu i ośrodki władzy znajdują się z dala od nich, w izolowanych obszarach miejskich, nie mając bezpośredniego kontaktu z ich problemami. Żyją i dumają w luksusowych warunkach, które są poza zasięgiem większej części ludności świata.”
Wiele miejsca i to w różnych aspektach poświęca Franciszek kwestii nierówności pomiędzy bogatą Północą i biedniejszym Południem. Pisze więc otwarcie o wielkim ekologicznym długu Północy względem Południa. Zwraca uwagę na to, że zadłużenie zagraniczne krajów ubogich stało się dla krajów Północy narzędziem kontroli, ale nie dotyczy to długu ekologicznego.
Dla Papieża jest rzeczą oczywistą, że przyczyna współczesnych problemów człowieka w tym jego problemu podstawowego – przetrwania jest kapitalistyczna gospodarka i neokapitalistyczna ideologia. A więc mitologizacja rynku i zysku, konsumpcjonizm, koncentracja władzy, brak społecznej kontroli nad wdrożeniami nowych rozwiązań technologicznych. W tej ostatniej sprawie Papież pisze: << Przerażające jest uświadomienie sobie, że coraz większa zdolność technologii daje „tym, którzy posiadają wiedzę – a nade wszystko władzę ekonomiczną, aby ją wyzyskiwać – niezwykłe panowanie nad całym rodzajem ludzkim i nad całym światem. Ludzkość nigdy nie miała tyle władzy nad sobą samą, i nie ma gwarancji, że dobrze ją wykorzysta, zwłaszcza biorąc pod uwagę sposób, w jaki się nią posługuje. […] W jakich rękach spoczywa i w jakie ręce może wpaść tak wielka władza? Straszliwie groźne jest to, że leży ona w rękach małej części ludzkości>>.
Konstatując postępującą wielobiegunowość świata papież postuluje wypracowanie nowych globalnych mechanizmów reagowania na wyzwania środowiskowe, zdrowotne, kulturowe i społeczne, tym bardziej że, zdaniem Franciszka „mocarstwa gospodarcze nadal usprawiedliwiają obecny system światowy, gdzie przeważają spekulacja i dążenie do zysku finansowego, skłonne ignorować wszelki kontekst oraz skutki dla ludzkiej godności i dla środowiska”.
Nie jest celem tego wpisu recenzowanie czy też streszczanie encyklik papieża Franciszka. Celem jest zwrócenie uwagi że wiele wspólnych nici wiąże postępową społecznej myśl kościoła katolickiego z myślą, ideą socjalistyczną. Nie powinno to dziwić, gdyż w warstwie podstawowych cech obydwu nurtów filozoficznych jest głęboki humanizm, troska o człowieka, a nie tylko o człowieka bogatego, troska o zapewnienie godnych warunków życia każdemu, warunków dla pełnego rozwoju istoty ludzkiej, poszanowania jej godności, wyzwolenia od wyzysku i od innych form społecznej niesprawiedliwości.
Nie jest dla mnie istotne czy swoimi encyklikami papież Franciszek próbuje rozliczać się z kolegami jezuitami w Argentynie w kontekście zarzucanej mu niegdyś współpracy z dyktaturą generała Viledy (zarzutów nigdy nie potwierdzono) czy też obojętności wobec represji księży zaangażowanych w propagowanie teologii wyzwolenia. Być może pod koniec życia wyartykułować chce swoje lewicowe, niektórzy mogą utrzymywać socjalistyczne poglądy, które kiedyś zdecydował się schować głęboko pod sutanną, aby nie przeciwstawiać się swojemu zwierzchnikowi papieżowi Janowi Pawłowi II. Nie jest też dla mnie istotne, czy głównym celem encyklik Franciszka jest ratowanie instytucji kościoła katolickiego, znajdującego się w głębokim i wielopostaciowym kryzysie, wskazywanie kościołowi drogi na przetrwanie. Ważnym dla mnie jest to, że taki właśnie a nie inny głos, taka analiza świata płynie z Watykanu. Analiza i wnioski, które w wielu miejscach zbieżne są z poglądami osób przekonanych o koniczności wyzwolenia się człowieka spod dyktatu kapitału.
Dlatego uważam, że dzieła papieża Franciszka powinny stać się lekturą również dla neosocjalistów, ludzi tak jak my zrzeszeni w Stowarzyszeniu Przyszłość, Socjalizm, Demokracja oraz w innych prosocjalistycznych organizacjach. W pracach papieża Franciszka znaleźć możemy nie tylko potwierdzenie słuszności obranej przez nas drogi ale również wiele inspiracji. Dają one też nadzieję na dobry dialog z jego uczniami i naśladowcami, chociaż zapewne wielu kościelnych hierarchów, zwłaszcza w Polsce, oraz wielu doktrynerów neoliberalizmu z niecierpliwością odmierza czas do personalnej zamiany na „tronie piotrowym”. Taki dialog jest niezbędny, chociażby dlatego, że jak twierdzi papież Franciszek: „Dziś zarówno wierzący, jak i niewierzący są zgodni, że ziemia jest zasadniczo wspólnym dziedzictwem, którego owoce powinny służyć wszystkim”.