W 2000 roku wracałem samolotem z Ukrainy, gdzie na zaproszenie Stowarzyszenia Ukraina – USA brałem udział w konferencji na temat systemu finansowania samorządów terytorialnych. Na kijowskim lotnisku okazało się, że lot jest bardzo opóźniony, i sporo czasu, wraz z innymi pasażerami do Warszawy spędziłem w hali odlotów. Hala ogromna, ale ludzi tłumy. W tym tłumie jeden z pasażerów mnie rozpoznał, przywitał się i zaczęła się adekwatna do sytuacji rozmowa. Okazało się, że mój interlokutor jest polskim biznesmenem prowadzącym interesy w Ukrainie. Naturalnym więc moim pytaniem było: – jak tam Interesy? Da się wyżyć? Odpowiedź była znamienna.
– Panie prezesie – odpowiedział mój rozmówca. Da się wyżyć, chociaż nie jest łatwo. W innym miejscu bym Panu tego nie powiedział, ale tutaj mogę. Otóż jest jeden podstawowy warunek powodzenia w biznesie na Ukrainie, jedna żelazna zasada. Należy otóż – prawił nieznajomy – prowadzić podwójną sprawozdawczość finansową. Jedną, oficjalną dla ukraińskiej administracji, na przykład dla służb podatkowych i drugą – tą prawdziwą – dla siebie. Wszyscy tak postępują, bez tego daleko się nie zajedzie.
– Dlaczego tak? – drążyłem temat.
– Wszystko przez wszechogarniającą Ukrainę korupcję. Na każdym kroku, czy to w kontaktach z biznesowym partnerem, czy z urzędami musisz mieć w kieszeni gotówkę.
Scena ta stanęła mi przed oczami w trakcie lektury „Sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli z kontroli wykonania budżetu państwa za 2022r.” To bardzo ciekawe, bogate w treści opracowanie. Ale generalny wniosek jest następujący. Polskie władze stosują dokładnie taką samą jak na Ukrainie zasadę: jeden budżet, oficjalny, przedstawiany parlamentowi i drugi, mniej oficjalny, dla zwykłego człowieka niewidoczny – budżet środków publicznych wyprowadzonych poza sferę publicznej (parlamentarnej) kontroli, z którego środki wydawane są w woluntarystyczny sposób, w większości, jak się okazuje na potrzeby też korupcji – tyle tylko że politycznej. Jak inaczej wytłumaczyć można wydawanie z na przykład wciąż funkcjonującego „Funduszu do walki z COVID” miliardów złotych na budowę wież widokowych, parkingów przykościelnych czy innych lokalnych inwestycji. Środki przekazywano w świetle reflektorów, z należytą oprawą medialną w formie ogromnych tablic – czeków uroczyście wręczanych nieprzypadkowym włodarzom nieprzypadkowych samorządów terytorialnych przez premiera rządu lub w jego imieniu.
Do budżetu oficjalnego NIK nie miała żadnych zastrzeżeń. Można nawet powiedzieć, że zrealizowany został wręcz wzorowo, zarówno w sferze decyzyjnej, kontrolnej jak i formalnej. Niestety, znaczna liczba (dokładnie nikt nie wie jaka) podmiotów poprzez które rząd wydawał wyjęte spod społecznej kontroli ponad 300 mld zł, uniemożliwiły przeprowadzenie w tym zakresie szczegółowej kontroli NIK. Sam fakt utworzenia „budżetu równoległego” był wystarczający do udzielenia przez NIK negatywnej opinii w kwestii wykonania budżetu przez rząd w 2022 r.
Nie mam jednak wątpliwości co do tego, czy Sejm weźmie tą ważną, jedyna przecież fachową opinię pod uwagę. Wszak większość parlamentarna ochoczo z tego para-budżetu korzystała współuczestnicząc w tej mega-korupcji.
Pisowski rząd znakomicie rozwinął, udoskonalił i nobilitował ukraiński system podnosząc go do rangi systemu państwowego. Wszak uczyć należy się od najlepszych.