Taki cholerny czas, że najlepsi nas opuszczają. Z Przeglądu Tygodniowego dowiedziałem się, że odszedł od nas Janek Kurowicki. Odkąd on wyjechał z Wrocławia na zachód, a ja na wschód, widywaliśmy się rzadko, ale nad jego odejściem nie można przejść obojętnie. Jan Kurowicki to umysł wielki i wielkie serce. Filozof, eseista, poeta i marksista. Związał się z tworzącą się w 1990 r wrocławską socjaldemokracją. Był w ciężkich czasach naszym dobrym duchem, trochę starszym kolegą, nauczycielem. Przy nim czuliśmy się lepsi, potrzebniejsi.
Zbierając środki na działalność SdRP wydaliśmy w 1993r. cegiełkę w postaci tomiku poezji Jana Kurowickiego „Każdy” z graficzną oprawą Geta-Stankiewicza
Oto dwa wyimki z tego zbioru:
OSTATECZNOŚĆ
Dwu dziwnych nieznajomych rozmija mnie codziennie
ubrani są w moje oczy twarz i sylwetkę
pachną moim zmęczeniem myślą jak ja trwają
ale siebie znać nie chcą mnie – tylko mijają
spluną czasem – ot i wszystko
Jeszcze żyjesz – milczy jeden
już przepadłeś – milczy drugi
A potem jakby nigdy nic rozmijają się ze mną
i powietrze mnie łapie jak muchę lep
Słowa bzyczą
…
NOWE NIENOWE
Właściwie nie powinienem mieć o to pretensji
przychodzą nowi barbarzyńcy
niszczą pomniki książki obrazy pamięci
robią wiatr niebyłych wiatraków
wszak też jestem dzieckiem innych
barbarzyńców i wiem jak się to robi
ale nie o to chodzi: kiedy ma się pod starość
chciałoby się wierzyć że woda jest mokra
a zegar wskazuje godziny
Dziękuję Ci Janku, że byłeś. Byłeś z nami. Zawsze nas wyprzedzałeś, nie mogliśmy za Tobą nadążyć. Ale nadążymy. Dogonimy Cię z pewnością.